Kierowca MZK został dyscyplinarnie zwolniony za sms-y. Mężczyzna ze służbowej komórki wysłał 38 tys. wiadomości, co kosztowało firmę 91,5 tys. zł.
Kierowca liczył na wygraną w konkursie sms-owym. Niestety nagroda 100 tys. zł trafiła się komuś innemu. Szofer miejskiego autobusa ze Słupska nie wygrał ani złotówki. Listę zwycięzców konkursu ogłoszono przed kilkoma dniami. Choć pracownicy MZK trzymali kciuki za wygraną szofera, a lokalna prasa podawała, że kierowca prawdopodobnie „trafił” 60 tys. zł, jego nazwiska na liście nie było.
O tym, że MZK nie zamierza darować kierowcy długu, mężczyzna wiedział już na początku lipca, gdy do firmy przyszedł gigantyczny rachunek. Wówczas jednak nie było mowy o jego zwolnieniu z pracy.
- Kierowca odebrał pismo z tą decyzją. Na razie nie mamy informacji, by zaskarżył ją do sądu pracy. Kwestia spłaty przez niego "telefonicznego" długu wobec firmy wciąż jest otwarta – powiedział Hubert Boba, rzecznik Miejskiego Zakładu Komunikacji w Słupsku. Rzecznik dodał, że MZK zamierza w tej sprawie poprosić o pomoc prokuraturę. Jak wyjaśnił, chodzi o to, by śledczy sprawdzili, czy organizator sms-owego konkursu nie próbował wyłudzić pieniędzy. Z billingu wynika, że dziennie kierowca wysyłał 1,2 tys. sms-ów po 2,40 zł każdy, nie bacząc na to, że miesięczny limit na służbową komórkę wynosi zaledwie 15 zł.
Codziennie kierowca wysyłał 1,2 tys. sms-ów po 2,40 zł każdy. W sumie koszt wiadomości wyniósł 91,5 tys. zł. Miesięczny limit na służbową komórkę wynosił 15 zł. sms
Jednym z pierwszych pomysłów na egzekucję długu było potrącanie miesięcznie z pensji kierowcy po 500 zł. Od tego rozwiązania odstąpiono, gdy okazało się, że potrwa to 15 lat, a wypłacana w tym czasie kierowcy na rękę kwota będzie niższa od minimalnej płacy wynoszącej obecnie ok. 700 zł netto. Ostatecznie dług zabezpieczono na majątku rodziny kierowcy.
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN24