W ZUS-ie panują dosyć przejrzyste zasady indeksacji. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby ZUS jakiegokolwiek świadczenia na czas nie wypłacił - tak były premier, były prezes NBP Marek Belka tłumaczył w "Faktach po Faktach" w TVN24, dlaczego doradza, aby po planowanym przez obecne władze przekształceniu OFE, swe pieniądze przenieść właśnie do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a nie na indywidualne konto emerytalne.
Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy o przekształceniu OFE. Ustawa miałaby wejść w życie 1 czerwca 2021 r. Czas na składanie deklaracji o przeniesieniu środków z OFE do ZUS ma być od 1 czerwca do 2 sierpnia. Rząd chce, żeby konta w otwartych funduszach emerytalnych (OFE) zostały przekształcone w indywidualne konta emerytalne (IKE), ale ta zmiana formy prawnej kosztowałaby przyszłych emerytów 15 proc. zebranych środków (tak zwana opłata przekształceniowa). Alternatywą byłoby skierowanie środków do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych po złożeniu przez członka OFE odpowiedniej deklaracji. Wówczas opłaty przekształceniowej nie ma, następuje natomiast utrata prawa do dziedziczenia tych środków.
ZUS czy IKE? Belka nie ma wątpliwości
Były premier, były prezes NBP, europoseł Marek Belka w "Faktach po Faktach" w TVN24 był pytany, jaki wybór by doradzał: ZUS czy IKE. - ZUS - odpowiedział zdecydowanie Belka.
- Mimo tego, że wszyscy psioczą na Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Ale w ZUS-ie panują dosyć przejrzyste zasady indeksacji. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby ZUS jakiejkolwiek emerytury, jakiegokolwiek innego świadczenia na czas nie wypłacił - powiedział.
Przytoczył analizę przeprowadzoną przez Pawła Tomaszewskiego (Wojciechowskiego - red.), który - jak mówił Belka - przez jakiś czas był głównym ekonomistą Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - On analizował demontaż OFE z czasów ministra (Jacka) Rostowskiego (byłego szefa resortu finansów - red.) i porównywał to z demontażem ostatecznym, który ma miejsce obecnie - mówił Belka.
- Otóż jako jeden z nielicznych analityków przyznał, że owszem, tamta operacja miała na celu niedopuszczenie do kryzysu fiskalnego, natomiast z punktu widzenia indywidualnych przyszłych emerytów była korzystna, bo stopa zwrotów w ZUS-ie na indywidualnych kontach emerytalnych była znacznie wyższa niż ta, którą mogły osiągnąć Otwarte Fundusze Emerytalne - dodał były premier.
"Miło mi, że tak trwale się zapisałem w historii polskiej gospodarki, ale to już nie jest podatek Belki"
Politycy Platformy Obywatelskiej zaprezentowali w ostatnich dniach lutego "Receptę na kryzys" jako odpowiedź na rządowy Krajowy Plan Odbudowy, którego zarys przedstawili premier Mateusz Morawiecki i jego ministrowie. PO zaproponowała między innymi likwidację tzw. podatku Belki. Podatek od przychodów kapitałowych został wprowadzony w 2002 roku, a opracowany przez resort finansów, na którego czele stał Marek Belka. Jest pobierany od zysków z funduszy inwestycyjnych, giełdy, odsetek od lokat bankowych i oprocentowanych kont. Wynosi 19 procent.
O propozycję tę zapytany został sam Marek Belka. - Miło mi, że tak trwale się zapisałem w historii polskiej gospodarki, ale to już nie jest podatek Belki, to jest podatek Morawieckiego, a może innych ministrów czy premierów - powiedział gość TVN24.
Jego zdaniem, "ten podatek jest bardzo mało uciążliwy dla właścicieli lokat bankowych". - Dlatego, że - mówiąc krótko - lokaty bankowe nie przynoszą dochodu, więc ten dochód nie jest też praktycznie opodatkowany - tłumaczył.
- Natomiast prawdziwym podatkiem od oszczędności jest inflacja. Można powiedzieć, że jeśli nic nie robimy, trzy procent rocznie naszych oszczędności znika. To jest podatek od oszczędności - ocenił.
- Ja się nie chcę wypowiadać, bo jak powiem, że trzeba by było zlikwidować (podatek od przychodów kapitałowych - red.), to powiedzą "no właśnie, Belka zmienił zdanie", a jak powiem, że nie zlikwidować, to powiedzą "trzyma ten swój podatek, psiakrew!". Dlatego ja się nie wypowiadam - podsumował.
"Obajtek wie, że dopóki PiS jest przy władzy, to on jest bezkarny"
Marek Belka odniósł się także do "taśm Obajtka". Według "Gazety Wyborczej", która je opublikowała, obecny prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, gdy był jeszcze wójtem Pcimia, "z tylnego siedzenia kierował spółką TT Plast", a przepisy zabraniają łączenia posady wójta z działalnością w biznesie. W kolejnych publikacjach "Wyborcza" przedstawiła między innymi okoliczności działań prokuratury wobec niego. Obajtek w oświadczeniu wydanym w sobotę przekonywał, że nigdy, będąc wójtem, nie pracował "ani dla tej, ani dla żadnej innej firmy" i nie złamał prawa.
W niedzielnych "Faktach po Faktach" Belka ocenił, że "dzisiaj prawda, przyzwoitość pochowały się po kątach", a "prokuratura nie służy prawu, tylko służy rządzącej partii". W jego ocenie z ujawnionych rozmów "wyłania się obraz z jednej strony drobnego cwaniaczka, a z drugiej strony człowieka, który wykorzystuje aktualną sytuację".
- (Obajtek) wie, że dopóki PiS jest przy władzy, to on jest bezkarny. Jeżeli może się przysłużyć sprawie, wykupując media lokalne (chodzi o przejęcie grupy wydawniczej Polska Press - red.), to w gruncie rzeczy zaczyna być tak cenny dla władzy, że właściwie bezkarny - skomentował.
"Orlen pod przewodnictwem Obajtka dosyć efektywnie nas próbuje ograbić"
Daniel Obajtek w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej przekonywał, że wyniki Orlenu mówią same za siebie. - Orlen w ciągu ostatnich pięciu lat wypracował 26,2 miliardów złotych zysku. W czasie ośmiu lat rządów PO-PSL było to łącznie 2,9 mld zł - mówił Obajtek.
Te słowa skomentował Marek Belka - Ja powiem tylko jedno: to jest wynik monopolistycznej pozycji Orlenu i tego, jak (Orlen) społeczeństwo łupi w kwestiach benzyny. Przypominam sobie, że benzyna kosztowała około pięć złotych, kiedy baryłka ropy na rynkach światowych kosztowała 120 dolarów. Dzisiaj kosztuje połowę tego, a litr benzyny na stacjach benzynowych Orlenu kosztuje dokładnie tyle samo - powiedział.
- Czyli mówiąc krótko - Orlen pod przewodnictwem pana Obajtka dosyć efektywnie nas próbuje ograbić - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24