Silnie żrąca substancja - perhydrol - wyciekła z jednej z paczek na poczcie w Szczecinie. Sześć osób z poparzonymi rękami zostało przewiezionych do szpitala.
Substancja znajdowała się w czterech plastikowych pojemnikach, zamkniętych w nieoznakowanym kartonie. Paczka został nadana w Starachowicach i miała trafić do Goleniowa. - W trakcie transportu jedna z buteleczek musiała pęknąć i perhydrol się wylał. Karton przemókł i poparzył ręce sześciu pracownikom poczty, którzy pracują przy przeładunku - powiedziała na antenie TVN24 rzecznik Poczty Polskiej w Szczecinie, Eugenia Bragin.
"Nie wolno nadawać niebezpiecznych paczek"
Pracownicy zostali natychmiast przewiezieni do szpitala. Na razie nie wiadomo, jak duże są poparzenia rąk. Poczcie udało się już skontaktować z nadawcą paczki. Zostaną wobec niego wyciągnięte konsekwencje za nadanie paczki z substancją niebezpieczną bez ostrzeżenia. - Nie wolno wysyłać niebezpiecznych przesyłek. Jeśli chcemy nadać coś szklanego czy delikatnego, musi być napisane na paczce "Ostrożnie" - dodała Bragin.
Paczka z perhydrolem została przekazana firmie zajmującą się utylizacją tego typu substancji.
Perhydrol jest wyjątkowo groźnym roztworem nadtlenku wodoru w wodzie. Stosowany jest jako środek utleniający w przemyśle chemicznym. Roztwór powoduje bardzo silne poparzenia, na skórze pozostawia martwicze białe plamy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24