Zygmunt Miernik, który niespełna dwa tygodnie temu rzucił tortem w sędzię w procesie Czesława Kiszczaka, ponownie przyniósł ciasto na rozprawę sądową. Tym razem sprawa miała dotyczyć dewastacji pomnika wdzięczności Armii Radzieckiej w Katowicach, w której Miernik jest jednym z oskarżonych.
- Ja gwarantuję, że to jest świeże, że to nie ma żadnych innych antybiotyków - mówił do dziennikarzy przed wejściem do budynku Zygmunt Miernik. Wraz z nim do sądu przybył również Adam Słomka, drugi oskarżony ws. dewastacji pomnika wdzięczności Armii Radzieckiej w Katowicach. Mężczyźni mieli problem z dostaniem się do wnętrza budynku. Ostatecznie udało im się wejść, ale ciasto musiało zostać przed salą sądową. - Jak mi będzie potrzebny cukier, poda mi go pan? - mówił do strażnika Miernik. - Mnie to nie interesuje - padło w odpowiedzi. - Naraża mnie pan na utratę zdrowia i życia - skwitował Miernik. Zaplanowana na dziś rozprawa została odroczona. Na salę nie wpuszczono wszystkich dziennikarzy.
"Jak ktoś chce przynieść pomidorka, to przecież chyba może"
-To, że ktoś rzuca butami lub tortem, koszulką, to nie jest powód, żeby zabronić obywatelom wchodzenia do sądu z rzeczami , które nie są zabronione - mówił dziennikarzom Adam Słomka.
Dodał, że "jeżeli ktoś chce przynieść ciasteczko, lub pomidorka, to przecież chyba może w każdym demokratycznym kraju".
Miernik "jest cukrzykiem", a sąd jest "wątpliwy moralnie"
Z kolei Miernik przekonywał, że "sąd jest wątpliwy moralnie". - Nie powiedziałem, że będę rzucał tortem, że będę cokolwiek robił - mówił. I dodał: - Sąd kruchy moralnie już się czegoś boi z góry - przekonywał dziennikarzy Miernik. Pytany, po co w takim razie przyniósł tort do sądu, stwierdził: Ja choruję na cukrzycę. Jak mam ubytki, muszę coś zjeść słodkiego.
Kolejny raz z tortem
Dzisiejsza rozprawa to nie pierwszy raz, kiedy Miernik pojawił się z tortem w sądzie. Wcześniej do incydentu doszło w Sądzie Okręgowym w Warszawie, gdy przesłuchiwano dwoje psychiatrów, którzy uznali, że zdrowie 88-letniego Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 r.
Posiedzenie było jawne dla mediów. Gdy sędzia ogłosiła, że tylko samo przesłuchanie biegłych odbędzie się - tak jak zawsze w tego typu sprawie - przy drzwiach zamkniętych, obecna w sali jako publiczność grupa z Adamem Słomką zaprotestowała, głośno wyrażając niepochlebne dla sądu opinie. Wtedy sędzia Anna Wielgolewska ogłosiła przerwę w posiedzeniu. Gdy wychodziła z sali, jeden z mężczyzn rzucił w nią tortem z bitą śmietaną.
Autor: kde//gak/k / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24