CBŚ wpadło na trop gangsterów, którzy wymuszali od przydrożnych prostytutek haracze. Kobiety były zastraszone wywiezieniem do innych agencji towarzyskich lub oddaniem pod „opiekę” sutenerom z Bułgarii.
Policjanci CBŚ nad tą sprawą pracowali prawie pół roku. Ustalili, że członkowie tzw. grupy piaseczyńskiej wymuszali pieniądze od kobiet świadczących usługi seksualne na trasach wylotowych z Warszawy. Proceder miał miejsce głównie w okolicach Sękocina i Nadarzyna.
500 zł za tydzień „ochrony”
Jedna z pokrzywdzonych zeznała, że w przeszłości za odmowę płacenia haraczu została uprowadzona. Wolność odzyskała dopiero po wpłaceniu 1000 euro. Pobierane od kobiet pieniądze za tzw. ochronę były przekazywane liderowi gangu Krzysztofowi G. To właśnie ten mężczyzna ustalał, jakie stawki powinna płacić każda z dziewczyn. Na ogół były to kwoty 400 – 500 zł od każdej raz w tygodniu. Sprawcy wymuszeń przyjeżdżali w określony dzień w umówione miejsce i przyjmowali pieniądze.
W bagażniku mieli harpun
Właśnie tam, w okolicach trasy nr 7 w Raszynie, funkcjonariusze CBŚ przygotowali zasadzkę. Pomagali im antyterroryści, bo przestępcy mogli być uzbrojeni. W zasadzkę wpadli Łukasz W. i Kamil B. Zatrzymani mieli przy sobie przekazane przez kobiety pieniądze, a w bagażniku m.in. harpun.
W tym samym czasie policja weszła do mieszkań dwóch innych członków grupy: Krzysztofa G. i Mirosława K. - W mieszkaniach podejrzanych znaleziono m. in. broń i kamizelkę kuloodporną - napisano w policyjnym komunikacie.
Wszyscy zatrzymani są mieszkańcami Warszawy, mają od 25 do 30 lat. Wobec wszystkich zatrzymanych są wnioski o areszt tymczasowy. Policja przewiduje dalsze zatrzymania w tej sprawie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Materiały operacyjne policji