Debatę i głosowanie nad ustawą o Narodowym Instytucie Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w Senacie przełożono już dwukrotnie. Tym razem na środę. Jest nad czym debatować, bo ustawa o przydzieleniu budżetu organizacjom pozarządowym budzi sporo zastrzeżeń. Materiał programu "Polska i Świat".
To już ostatnia prosta. Lada moment ustawa, która wywróci do góry nogami sposób finansowania tzw. NGO-sów trafi na biurko prezydenta. Wiele organizacji pozarządowych nie wierzy w dobre intencje rządu.
- To środowisko było wolne od sporów i partyjniactwa, które tak nie podobają się Polakom w parlamencie. Próbuje się to środowisko podzielić, zapisać do prawicy albo lewicy, to na wiele lat zniszczy to środowisko - powiedział Łukasz Domagała z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.
Działalność organizacji pozarządowych
W Polsce działa około 100 tysięcy fundacji i stowarzyszeń. Ich działalność jest szeroka. Od prowadzenia zajęć sportowych, przez pomoc ubogim czy rozwijanie wsi, aż po kontrolowanie jakości uchwalanego prawa. Pieniądze na ich działanie często pochodzą z darowizn, składek członkowskich, własnego majątku aktywistów albo pieniędzy zagranicznych. Najczęściej jednak - z państwowego dofinansowania.
Większość tych organizacji nie opowiada się politycznie, czy światopoglądowo. Teraz, żeby dostać dofinansowanie, może już musieć. W ostatniej chwili do ustawy dopisano preambułę.
"Państwo polskie wspiera wolnościowe i chrześcijańskie ideały obywateli i społeczności lokalnych, obejmujące tradycję polskiej inteligencji, tradycje niepodległościową, narodową, religijną, socjalistyczną oraz tradycję ruchu ludowego (...)" - brzmi fragment ustawy z 15 września 2017 roku o Narodowym Instytucie Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.
- Możemy się zastanawiać dlaczego nie tak, jak w konstytucji, gdzie przywoływane są wartości religijne lub niereligijne. A druga sprawa, przywołane są tam różne tradycje, a co nas zadziwia w środowisku, nie jest przywołana tradycja solidarnościowa - mówiła Justyna Duriasz-Bułhak z Fundacji Wspomagania Wsi.
"Dyrektor będzie decydował"
Ustawa powołuje specjalny Narodowy Instytut Wolności. PiS - który teraz nie komentuje sprawy - wcześniej zapowiedział, że jego budżet wyniesie 100 milionów złotych. Pieniądze będą przydzielane w konkursach, jak dotychczas. Tyle, że regulaminy tych konkursów napisze dyrektor - urzędnik wskazany z politycznego klucza.
- Tak naprawdę dyrektor narodowego centrum będzie ustalał, jakie podmioty mogą aplikować w konkursach. On będzie decydował, posiłkując się zapewne ekspertami, które organizacje będą te środki otrzymywać - stwierdza Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji Batorego. Zgodnie z artykułem 31. projektu ustawy, będzie on mógł także przydzielić pieniądze bez żadnego konkursu. To niepokoi szczególnie tych, którzy efekty decyzji uznaniowych odczuli na własnej skórze.
"Takie działania niemile widziane"
W zeszłym roku Fundacja Autonomia przygotowała warsztaty, prowadzone między innymi w szkołach, na temat tego jak walczyć z przemocą ze względu na płeć.
- Wśród parlamentarzystów i osób decyzyjnych na najwyższych szczeblach działania, które są związane z przeciwdziałaniem dyskryminacji, przemocy ze względu na płeć są niemile widziane - powiedziała Agata Teutsch z Fundacji Autonomia.
Po przyznaniu grantu na kilku internetowych portalach pojawiły się artykuły, który wytykały, że to "wszelkie idee określane mianem "antydyskryminacyjnych" we współczesnych realiach są i mogą być rozumiane jako elementy lewicowej agendy". Miesiąc później Ministerstwo Pracy rozwiązało umowę i nakazało Fundacji zwrot już wydanych pieniędzy. Bez poinformowania o powodach decyzji.
Autor: KB/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24