Lekarzom ze szpitala w Łęcznej nie udało się uratować 44-letniego górnika poparzonego w wypadku "Wujek-Śląsk". Mężczyzna miał oparzone ciało w 80 proc. W szpitalach nadal pozostaje kilkudziesięciu poszkodowanych. Stan dwóch górników jest krytyczny.
Górnik tuż po piątkowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej trafił do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej (Lubelskie). Mężczyzna miał poparzone ponad 80 proc ciała i poważnie uszkodzone górne drogi oddechowe. Mimo wysiłku lekarzy zmarł w poniedziałek tuż po godzinie 15.
- To był najcięższy z pacjentów, który był leczony – mówi Krzysztof Bojarski, ze szpitala w Łęcznej.
39 górników hospitalizowanych
W szpitalach nadal pozostaje 39 rannych górników. Najcięższy jest stan dwóch mężczyzn leczonych w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu. .
Rokowania lekarze określają jako: "bardzo poważne". Górnicy są umieszczeni w klinicznym oddziale intensywnej terapii i wentylowani mechanicznie.
Dwaj kolejni górnicy zostali w poniedziałek przetransportowani z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 w Sosnowcu do CLO w Siemianowicach, gdzie zostaną poddani specjalistycznemu leczeniu.
Sosnowieccy lekarze na bieżąco konsultują się ze specjalistami z Centrum Leczenia Oparzeń (CLO) w Siemianowicach Śląskich.
Dwaj górnicy wkrótce pojadą do domu
Jak zaznaczył Tadeusz Bold, ze szpitala w Sosnowu jeden z pozostałych dwóch pacjentów "w stanie ogólnym dobrym, pod stałą opieką psychologów" - przebywający na oddziale chorób wewnętrznych być może zostanie wypisany wkrótce do domu. Drugi z nich - hospitalizowany na oddziale pulmonologii - "także na pewno w tym tygodniu opuści szpital".
"Robimy, co możemy"
Stan 18 najbardziej poparzonych górników, którzy po katastrofie trafili do "oparzeniówki" w Siemianowicach jest stabilny. Dwaj najciężej ranni utrzymywani są tam w stanie sedacji, czyli snu, który pomaga w ich leczeniu. W poniedziałek część lżej poparzonych była w komorze hiperbarycznej, co łagodzi ból i pomaga w leczeniu ran.
- Wszyscy, którzy byli w komorze, znieśli ją dobrze. Naprawdę robimy, co możemy - mówi dyrektor szpitala w Siemianowicach Śląskich Mariusz Nowak.
Jego zdaniem, jest jeszcze za wcześnie by mówić o tym, czy wszyscy górnicy przeżyją.
Nowak powiedział również, że z kilku miejsc w Polsce zostały do Siemianowic przywiezione respiratory. - To nie znaczy, że stan górników się pogorszył, ale chcemy mieć sprzęt, który może być potrzebny - powiedział dyrektor.
14 ofiar
W katastrofie w kopalnii "Wujek-Śląsk" zginęło 14 górników, 12 pod ziemią, dwóch kolejnych zmarło w szpitalach. 39 osób jest rannych. W związku z tragedią w Polsce w poniedziałek została wprowadzona żałoba narodowa.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24