Warszawska prokuratura informuje, że zgodziła się na upublicznienie przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę nagrania operacyjnego z gabinetu podejrzanego m.in. o korupcję kardiochirurga Mirosława G.
Dwa filmy z ukrytej kamery, pokazujące jak dr Mirosław G. przyjmował łapówki, udostępnił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dziennikarzom "Teraz my". Adwokatka lekarza protestuje.
- Upublicznienie części materiału dowodowego w programie "Teraz my", po zaznajomieniu się przez podejrzanego i jego obrońcę z jego zapisami, nie wpłynęło negatywnie na tok śledztwa na obecnym jego etapie - zapewniła w komunikacie dla PAP Katarzyna Szeska, rzecznik prasowy prokuratury.
Akt oskarżenia - jak obrona zapozna się z dowodami Według Szeskiej, termin wniesienia aktu oskarżenia wobec G. jest uzależniony "tylko i wyłącznie" od zaznajomienia się Mirosława G. i jego obrońcy z aktami. Obrona ma dostęp do całości materiału dowodowego, w tym nagrań - dodała Szeska.
Prokuratura wyznaczyła termin zaznajomienia z materiałami na 28 września, jednocześnie informując G. i jego obrońcę o możliwości przeglądania akt już od 24 września. - Od tego dnia materiały udostępniono podejrzanemu i jego obrońcy. Na wniosek obrońcy podejrzanego termin zaznajomienia został wydłużony - dodała.
Szeska podkreśliła, że G. będzie oskarżony o korupcję, znęcanie się, mobbing oraz usiłowanie zmuszania do poddania się innej czynności seksualnej. Pozostałe wątki sprawy, w tym domniemane zabójstwo, wyłączono do odrębnego postępowania.
Zdaniem Szeskiej zgromadzono już "cały materiał dowodowy" w wątkach, które mają być objęte aktem oskarżenia. Dodała, że jeżeli obrońca lub podejrzany złożą jakieś wnioski dowodowe, to "zostaną one rozpoznane zgodnie z obowiązującą procedurą".
Filmy z przekazania łapówek Filmy zostały nagrane w gabinecie doktora G. Na jednym z nich widać, jak kobieta wręcza doktorowi torebkę z prezentem, na drugim - kładzie na biurku kopertę. Gdy kobiety wychodzą z gabinetu, G. przegląda zawartość "dowodów wdzięczności". Pierwszą łapówkę chowa do wewnętrznej kieszeni marynarki, drugą - do kieszeni fartucha lekarskiego. Podczas śledztwa w sprawie doktora G., obie kobiety przyznały się do wręczenia łapówki. Była to Barbara Z., której mąż przeszedł operację by-passów (wręczyła 2 tys. zł) oraz Urszula C., która za leczenie ojca wręczyła łapówkę w wysokości 500 zł. - Takich nagrań jest ponad dwadzieścia - podkreślił Ziobro.
- Zastanawiające jest, dlaczego prokuratura upublicznia takie nagrania dopiero teraz. Dotąd były utajone. To ewidentnie świadczy o politycznym charakterze tej sprawy - oświadczyła Magdalena Bedkowska-Kiczor, obrończyni doktora G. W jej ocenie, udostępnienie dowodów stanowi naruszenie zasady domniemania niewinności i dlatego - jak napisała w oświadczeniu - gdy dowiedziała się o udostępnieniu materiałów, zwróciła się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. - Trybunał już zwrócił się do strony polskiej o wyjaśnienia - podkreśliła obrończyni.
Ziobro: To przypadek, że filmy zostały ujawnione teraz Z taką oceną nie zgadza się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Według niego, opinia publiczna była wprowadzana cały czas w błąd słysząc o niewinności ordynatora. - Kiedy śledztwo dotarło do momentu, kiedy można było udostępnić nagrania, zrobiłem to - podkreślił.
Pytany, czy upublicznienia nagrań nie należy wiązać z kampanią wyborczą, Ziobro stwierdził, że "jest to przypadek, że teraz jest to pokazane". - Jest teraz kierowany do sądu akt oskarżenia w sprawie G. - podkreślił.
- Ostatnio dużo jest takich przypadków - replikował Jarosław Gowin z PO. - W ostatnim czasie, który przypada akurat na kampanię wyborczą, wiele rzeczy nagle można ujawniać - zauważył. Podkreślił, że zaprezentowane filmy stanowią jedynie dowód na korupcję, a nie na zabójstwo, o które doktora G. oskarżał minister Ziobro.
Podczas programu, prowadzący kilkakrotnie podkreślili, że zwracali się wcześniej do ministra Ziobry o ujawnienie dowodów świadczących przeciwko doktorowi G. Minister tłumaczył, że odmawiał udostępnienia nagrań, ponieważ uważał, że "interes śledztwa jest pierwszoplanowy". - Kiedy śledztwo dotarło do takiego etapu, że bez szkody dla niego można było je przedstawić (...) uznałem, że każdy ma prawo wyrobić sam sobie zdanie czy są podstawy do prowadzenia postępowania i czy zarzuty stawiane przez prokuraturę były słuszne - mówił Ziobro.
Ma 45 zarzutów, prokuratura nadal zbiera dowody Mirosław G. - znany transplantolog, były już ordynator oddziału kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie - wiosną tego roku został zatrzymany przez CBA i wyprowadzony w kajdankach ze szpitala. Materiały operacyjne z tej akcji trafiły do mediów. Na konferencji prasowej po akcji Ziobro powiedział o G.: "ten pan już nigdy nikogo nie zabije". Wywołało to wiele komentarzy o zasadności takiej wypowiedzi w ustach ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego przed sądowym rozstrzygnięciem sprawy.
Ziobro już zapowiedział, że nie przeprosi dr Mirosława G. za swoje sugestie jakoby był on mordercą.
Prokuratura już postawiła doktorowi 45 zarzutów korupcji. Będzie natomiast nadal zbierać dowody mające świadczyć, że G. w kilku przypadkach doprowadził do śmierci swoich pacjentów, gdy nie wręczono mu łapówki. G. jest również podejrzany o mobbing oraz znęcanie się nad osobą najbliższą.
We wrześniu Mirosław G. złożył w sądzie pozew przeciwko ministrowi sprawiedliwości. Lekarz domaga się przeprosin i 70 tysięcy złotych zadośćuczynienia za naruszenie swoich dóbr osobistych. Jak argumentuje w pozwie, minister wypowiadając te słowa pod jego adresem naruszył zasadę domniemania niewinności.
tea/kdj
Źródło: TVN, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24