Prawo i Sprawiedliwość są zarówno graczem, jak i arbitrem wobec tego chcą skorzystać z tej okazji, żeby zmienić reguły gry tak, żeby ta nowa gra odbywała się według reguł, które będą bardziej sprzyjać PiS-owi niż jego konkurentom - mówił o zmianach w ordynacji wyborczej politolog Marek Migalski. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapowiada, że będą "gruntowne", jednak szczegółów nie podaje. Wiadomo jedynie, że PiS-owi się spieszy - chce to zrobić jeszcze jesienią, tak by najbliższe wybory odbywały się według nowych przepisów. Materiał "Polska i Świat".
Już raz próbowano, wtedy odpuszczono, ale przyszedł czas na podejście drugie. Prawo i Sprawiedliwość bierze się za bary z ordynacją wyborczą. Co zapowiedział szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
"Będziemy chcieli to zrobić jesienią"
- Myślimy o ordynacji, niekoniecznie o takich zmianach, które byłyby dla nas korzystniejsze, tylko o takich zmianach, które w ogóle wykluczałyby możliwość takich zdarzeń, jak to było przy wyborach samorządowych poprzednich - powiedział. - Z pewnością to będziemy chcieli zrobić teraz, jesienią - dodał.
W sprawie szczegółów wicemarszałek jest lakoniczny. - Panie marszałku, jakie zmiany w ordynacji wyborczej miał pan na myśli ? - pytała reporterka TVN24 Agata Adamek. - Gruntowne - odpowiedział Terlecki.
Gruntownie miało być już ostatnio, kiedy PiS chciało za pomocą zmiany ordynacji utrącić wieloletnich prezydentów i burmistrzów miast. Dwukadencyjność działająca wstecz jednak padła. Ale opozycja nadal widzi zagrożenia, bo na tapecie wciąż pozostają zmiany granic okręgów wyborczych.
- Oni są silni w małych ośrodkach, tam gdzie jest wieś, małe miejscowości. Będą chcieli prawdopodobnie stworzyć takie okręgi wyborcze, żeby te ośrodki dominowały - ocenił Ryszard Petru.
Nic z tych rzeczy - ripostują działacze partii rządzącej. - Spokojnie ci, którzy chcą kandydować za rok, mogą się do tych wyborów przygotowywać, nie będzie kadencyjności wprowadzonej, o czym rozmawialiśmy już wielokrotnie, że jej nie będzie. Pozostałe zmiany być może będą, ale one nie będą miały wpływu aż tak bardzo na przebieg wyborów - powiedział Jan Mosiński (PiS).
- Poza przezroczystymi urnami, które już są, jeszcze ich nie przetestowaliśmy w praktyce, to również kamery w lokalach wyborczych, to również pomysł dwóch komisji wyborczych, z których jedna czuwałaby nad przebiegiem głosowania, a potem druga świeża komisja - też składająca się oczywiście z przedstawicieli wszystkich przedstawicieli wyborczych - zajmowała się tylko liczeniem - wyjaśniał Marcin Horała (PiS).
"Żeby nie było cudu nad urnami"
Koronnym argumentem ma być przeciwdziałanie wypaczeniom. PiS od lat forsuje tezę, że poprzednie wybory samorządowe były przeprowadzone wbrew regułom. - Żeby nie było cudu nad urnami, jak to mieliśmy przy ostatnich wyborach samorządowych - dodawał Mosiński.
Problemem miał być nadspodziewanie dobry wynik Polskiego Stronnictwa Ludowego. - W Gdyni, liberalnym mieście z takim wielkomiejskim liberalnym elektoratem, nagle ludzie zapałali miłością do PSL, który zwiększył swój wynik w Gdyni o 1000 procent - tłumaczył Horała.
PiS, mówiąc o fałszerstwach i cudach nad urną, nie mówi jednak tego, że z niemal 2000 skarg wyborczych na przebieg wyborów, sądy powszechne uznały jedynie kilkadziesiąt. I to w jednostkowych sprawach, gdzie na przykład różnica w liczbie kart wyborczych wydanych do policzonych, mogła się przełożyć na sukces lub porażkę konkretnego kandydata.
"Chcą zmienić reguły gry"
Zmiana ordynacji jest jednak firmowana głównie argumentem Jarosława Kaczyńskiego z Kongresu Zjednoczonej Prawicy w Przysusze: - Techniczne warunki do wyborów musi zapewniać samorząd, ale też nie powinno być tak, że ci, którzy są zainteresowani wynikiem wyborów, je organizują.
- To oni [Prawo i Sprawiedliwość - red.] dzisiaj są de facto zarówno graczem, jak i arbitrem wobec tego chcą skorzystać z tej okazji, żeby zmienić reguły gry tak, żeby ta nowa gra odbywała się według reguł, które będą bardziej sprzyjać PiS-owi, niż jego konkurentom - mówił politolog dr Marek Migalski.
Konkrety pojawią się, kiedy rządząca partia przedstawi cały projekt. Stanie się to szybko, bo jak mówi przewodniczący Terlecki, termin ich, "pili". Ale najpierw muszą zakończyć prace nad ustawami o sądach, co od prezydenckiego weta przestało być łatwą przeprawą.
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24