Ciężko rannego Michała Adamowicza niesionego przez grupę mężczyzn uwiecznił na swojej fotografii Krzysztof Raczkowiak. Po 33 latach to poruszające zdjęcie wykorzystał w reklamie producent wódki. Kim był 28-letni Adamowicz i co wydarzyło się latem 1982 roku w Lubinie?
O zbrodni lubińskiej zrobiło się we wtorek głośno za sprawą facebookowego profilu wódki Żytnia Extra.
Zamieszczono na nim czarno-białe zdjęcie Krzysztofa Raczkowiaka przedstawiające grupę biegnących mężczyzn niosących człowieka. Pod zdjęciem widniał napis: "Kac Vegas? Scenariusz pisany przez Żytnią."
Obok osoba obsługująca internetowy profil dodała opis: "gdy wieczór kawalerski wymknie się spod kontroli. Wina Żytniej?". Całość miała sugerować, że niesiony mężczyzna jest pijany.
Władza tłumi protesty
Tymczasem słynna fotografia przedstawia tragiczne wydarzenia, które rozegrały się latem 1982 roku w Lubinie na Dolnym Śląsku. W Polsce trwał wówczas stan wojenny. W drugą rocznicę podpisania porozumień sierpniowych, po nieudanych próbach złożenia władzom oferty porozumienia, członkowie "Solidarności" wezwali do protestów w całym kraju.
Stanowisko władz było jasne. Przedstawił je 25 sierpnia 1982 r. w telewizyjnym przemówieniu gen. Czesław Kiszczak: - Jeżeli za mało było dotychczasowych lekcji, prowokatorzy odbiorą następne - oświadczył.
Sześć dni później słowa te wcielono w czyn. Władza użyła broni palnej przeciwko protestującym. Najtragiczniejsze wydarzenia rozegrały się podczas pokojowej manifestacji właśnie w Lubinie. Na ulicach miasta doszło do strzelaniny, która trwała kilka godzin. W wyniku działań milicji i ZOMO od kul zginęły trzy osoby: Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak. Kilkadziesiąt zostało rannych.
Trzy ofiary pacyfikacji
To właśnie ciężko rannego Michała Adamowicza niesie na zdjęciu Krzysztofa Raczkowiaka grupa mężczyzn. 28-letni Adamowicz był członkiem "Solidarności". Pracował jako elektryk w Zakładach Górniczych w Lubinie. Zmarł w szpitalu pięć dni później w wyniku ran postrzałowych głowy. Osierocił dwoje dzieci.
32-letni Andrzej Trajkowski i 26-letni Mieczysław Poźniak zginęli na miejscu. Pierwszy z nich był mechanikiem z Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Instalacji Przemysłowych, zginął od rany postrzałowej głowy. Osierocił czworo dzieci, najmłodsze urodziło się już po jego śmierci.
Drugi był robotnikiem "Elektromontażu" w Lubinie. Śmiertelna okazała się dla niego rana postrzałowa w brzuch.
Po długotrwałym procesie, skazano trzech dowódców pacyfikacji - Bogdana Garusa, Tadeusza Jarockiego, Jana Maja. Wyroki, zmniejszone na mocy amnestii, wyniosły od 2,5 do 3,5 lat więzienia.
Dla uczczenia ofiar w 10. rocznicę zbrodni postawiono Pomnik Pamięci Ofiar Lubina '82. Składa się z 11 głazów. Na każdym z nich wyryta jest litera. Wszystkie tworzą wyraz "Solidarność". Trzy głazy wspierają krzyż. Pierwszy z nich poświęcony jest Michałowi Adamowiczowi, drugi Mieczysławowi Poźniakowi i Andrzejowi Trajkowskiemu. Ustawione są one w miejscach, w których mężczyźni stracili życie.
"Zdjęcie życia"
Fotoreportaż Krzysztofa Raczkowiaka z tych tragicznych wydarzeń liczy blisko 100 zdjęć. Autor przyznaje, że fotografie powstały przypadkiem. "Aparat miałem ze sobą z przyzwyczajenia. To był odruch po kilku latach pracy w charakterze fotoreportera. Nie miałem jednak w nawyku bohaterstwa" - wspomina na swojej stronie lubin82.pl. "Zanim w tym dniu zacząłem fotografować, normalnie, po ludzku bałem się. Tłumu - że weźmie mnie za ubeka, milicji - że mnie zwinie i spałuje. Dopiero, gdy ktoś, z kim razem uciekałem przed szarżującymi zomowcami, zawołał 'Panie, fotografuj pan to skurwysyństwo!', odważyłem się przyłożyć aparat do oka" - dodaje.
Autor przyznaje, że fotografia przedstawiająca mężczyzn niosących rannego Adamowicza jest najważniejszym zdjęciem jego życia.
Producent przeprasza i zrywa umowę z agencją reklamową
Reklamę na facebookowym profilu Żytniej ostro skrytykowali internauci, a także Instytut Pamięci Narodowej i prezydent Lubina. "Solidarność" postanowiło o sprawie zawiadomić prokuraturę.
Producent marki wydał w środę oświadczenie, w którym przeprosił za publikację zdjęcia wszystkie osoby, które zostały tym dotknięte, a w szczególności autora fotografii. Spółka wyjaśniła, że facebookowy profil był prowadzony przez toruńską agencję reklamową Project. Poinformowano, że umowa z nią została rozwiązana w trybie natychmiastowym.
Z kolei agencja Project zapewniła, że publikacja zdjęcia nie była przejawem braku szacunku dla ofiar zbrodni lubińskiej, ale wynikła z "zaniedbań w aspekcie kontroli i weryfikacji publikowanych treści.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24, 13grudnia81.pl
Źródło zdjęcia głównego: www.13grudnia81.pl