Wiedza w Polsce, jeśli chodzi o różnego rodzaju złe zachowania księdza arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, jest powszechna. To pokazuje niemoc instytucji Kościoła katolickiego, ale także zmowę milczenia naszego społeczeństwa - powiedział w "Faktach po Faktach" ksiądz profesor Andrzej Kobyliński. Diakon Halina Radacz dodała, że problem wynika z hierarchicznej struktury Kościoła katolickiego.
Reporterzy "Czarno na białym" w materiale o metropolicie gdańskim Sławoju Leszku Głódziu ujawnili między innymi fragmenty świadectwa jednego z księży, który współpracował z arcybiskupem. Pod adresem hierarchy padają zarzuty ubliżania, publicznego poniżania i psychicznego znęcania się.
Wierni gdańskiego Kościoła napisali list do papieża Franciszka i domagają się odwołania arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. W niedzielę zorganizowali protest przed gdańską kurią, siedzibą abp. Głódzia.
W niedzielę w "Faktach po Faktach" o sprawie hierarchy rozmawiali katolicki ksiądz profesor Andrzej Kobyliński i teolog, diakon Kościoła ewangelicko-augsburskiego Halina Radacz.
"Ten skandal trwa nie od dzisiaj"
Zdaniem ks. Kobylińskiego "to jest wielki skandal, ale ten skandal trwa nie od dzisiaj". - Tak naprawdę można powiedzieć, że trwa od 30 lat. Wiedza w Polsce, jeśli chodzi o różnego rodzaju złe zachowania księdza arcybiskupa, jest powszechna. To pokazuje nam niemoc instytucji Kościoła katolickiego, ale także taką omertę (zmowę milczenia - red.) naszego społeczeństwa, jeśli chodzi o niereagowanie na ewidentne zło - wskazywał duchowny.
Dodał, że w tej "strasznej i brutalnej historii przerażają dwa fakty". - Pierwszy fakt to zmowa milczenia, która trwa od kilkudziesięciu lat, gdy chodzi o społeczeństwo i Kościół katolicki. Druga kwestia - nie mniej smutna - to jest niewydolność struktur Kościoła katolickiego. W pewnym sensie Kościół katolicki jako instytucja, która trwa od dwóch tysięcy lat, doszedł do ściany i niewydolność instytucji w sposób widoczny obnażył dramat globalnej pedofilii klerykalnej - powiedział.
- W związku z tym Kościół katolicki potrzebuje wielkiej reformy i tę reformę rozpoczął papież Franciszek - dodał.
Zauważył, że w związku z oskarżeniami, które padają wobec abp. Głódzia, protestuje "bardzo skromna grupa". - Można powiedzieć, że znakomita większość księży, zakonników, ludzi świeckich jest albo obojętna albo sprzyja tej sytuacji, która trwa od wielu lat - wskazywał.
"Problem wynika trochę ze struktury Kościoła"
Diakon Halina Radacz oceniła, że "problem wynika trochę ze struktury Kościoła". - W kościołach ewangelickich mamy dużo więcej demokracji. Głos zgromadzenia parafialnego, rady parafialnej jest realnym głosem. W synodzie Kościoła, tej władzy naczelnej, większość stanowią ludzie świeccy, zwykli parafianie wybrani i powołani do służby w synodzie - tłumaczyła. Natomiast w systemie hierarchicznym - zdaniem diakon Radacz - "jest problem". - Jest to, co tworzy każda hierarchia. Ofiara, pokrzywdzony - bo ci ludzie, którzy protestują, są duchowo pokrzywdzeni - odwoływać się mogą de facto do sprawcy tego pokrzywdzenia - wskazywała.
Zarzuty pod adresem arcybiskupa
Byli i obecni duchowni, z którymi rozmawiali reporterzy "Czarno na białym", opisywali mechanizm psychicznej przemocy, której doświadczyli w kontaktach z abp. Głódziem.
Według informatorów "Czarno na białym" księża, którzy mieli być krzywdzeni przez arcybiskupa Głódzia, szukali pomocy u przedstawiciela papieża w Polsce, a ich świadectwa otrzymało dwóch ostatnich nuncjuszy apostolskich w Polsce - arcybiskup Celestino Migliore i arcybiskup Salvatore Pennacchio.
W wydanym w zeszłą sobotę oświadczeniu duchowni Archidiecezji Gdańskiej napisali, że informacje o działaniach arcybiskupa odbierają jako "systemowy atak wymierzony w duchowieństwo i wiernych" archidiecezji.
W poniedziałek 16 kapłanów z archidiecezji gdańskiej przesłało do nuncjusza abp. Pennacchio oświadczenie. Napisali, że "potwierdzają prawdziwość informacji" zawartych w reportażu "Czarno na białym".
"Wielka, globalna reformacja" Kościoła
Goście "Faktów po Faktach" dyskutowali też o zmianach, które przechodzi Kościół.
- Od kilku lat używam pojęcia "nowa reformacja". Mamy w chrześcijaństwie i w Kościele katolickim proces tak głębokich zmian, że możemy je nazwać nową reformacją i porównywać z reformacją Marcina Lutra w XVI wieku czy z pierwszą wielką schizmą w XI wieku - powiedział ks. Kobyliński.
Jak mówił, "ta wielka, globalna reformacja ma dwa poziomy"
- Pierwszy to globalna pentekostalizacja chrześcijaństwa, czyli miliony chrześcijan, które wychodzą z Kościoła i tworzą tysiące nowych samodzielnych wspólnot. Drugi poziom to są wewnętrzne zmiany w Kościele katolickim, które sprawiają, że katolicyzm, który będzie w tym stuleciu i w tym tysiącleciu, będzie radykalnie odmienny do tego, który był w przeszłości - powiedział Kobyliński.
"Wystarczy wrócić do źródeł i zobaczymy, że w Kościele pierwszych wieków kobiety były diakonami"
Diakon Radacz mówiła o ewentualnym dopuszczeniu kobiet do kapłaństwa w Kościele katolickim. Wskazywała, że istnieje w tej kwestii element strachu. - Jednym z problemów jest fakt, że w Polsce jest kościół ludowy. To ma wiele wspaniałych walorów, ale z drugiej strony kościół ludowy opiera się na tradycji, obrządku, ceremonii, niekoniecznie zreflektowanej, przemyślanej. Za tym nie zawsze idzie wiedza - podkreśliła. Dodała, że "w Kościele katolickim zaczyna się mówić o kapłaństwie kobiet jako o czymś zupełnie nowym, abstrakcyjnym, co jest rewolucją". - Tymczasem wystarczy wrócić do źródeł, do Pisma Świętego i zobaczymy, że w Kościele pierwszych wieków kobiety były diakonami. Mamy tego przykłady, znamy je z imienia. Apostoł Paweł wymienia apostołkę Junię - wskazywała Radacz.
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24