- Policjanci z CBŚ chcą, by prokuratura postawiła Danucie i Włodzimierzowi Olewnikom zarzuty związane z utrudnianiem im pracy - napisał "Dziennik Gazeta Prawna". Danuta Olewnik w rozmowie z TVN24 zaprzecza, jakoby rodzina ukrywała jakiekolwiek dowody i ma nadzieję, że śledczy zanim zaczną działać, dokładnie przeanalizują zeznania.
Jak pisze "DGP", Olewnikowie mogli popełnić przestępstwo z rozdziału XXX kodeksu karnego, tj. przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Formalny wniosek w sprawie został złożony w Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku.
Chodzi o niedawną rewizję, która miała miejsce w domu Danuty Olewnik, Włodzimierza Olewnika i w jego biurach. RMF FM podało, że podczas przeszukań znaleziono numer telefonu jednego z porywaczy, co może świadczyć o tym, że rodzina utrzymywała z nimi nieformalne kontakty. Danuta Olewnik tłumaczy jednak, że kartkę z numerem telefonu miał przynieść znajomy rodziny a ta przekazała numer policji.
Czy Olewnikowie dostaną zarzuty? - Analizujemy materiały, na razie za wcześnie na mówienie o zarzutach - usłyszał dziennikarz "DGP" w gdańskiej prokuraturze. Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Krzysztof Trynka odmówił TVN24 komentarza w tej sprawie. Powiedział, że nie ma żadnych nowych informacji związanych z przebiegiem śledztwa.
Danuta Olewnik zaprzecza
Danuta Olewnik zaprzecza tym informacjom. - Mam nadzieję, że śledczy dokładnie przeczytają zeznania świadków i uważnie się im przyjrzą. Ewentualne zarzuty związane z utrudnianiem pracy śledczym ocenia jako "niemożliwe". - Wiemy, co jest w dokumentach. O numerze na skrawku papieru była mowa w sprawie w 2007 roku w Płocku - powiedziała TVN24.
Dodała również, że rodzina Olewników nie kontaktowała się "nieformalnie" z porywaczami.
Znaleziono taśmy z monitoringu?
Według nieoficjalnych informacji "DGP", podczas przeszukań znaleziono również taśmy z monitoringu. O tym, że prokuratura szuka taśm, informował już portal tvn24.pl. Śledczy chcą ustalić, czy jest na nich zapis z nocy, w której porwano Krzysztofa. Tymczasem rodzina Olewników konsekwentnie utrzymuje, że monitoringu w domu Krzysztofa w tych dniach w ogóle nie było, że został założony dwa lata później.
Danuta Olewnik w rozmowie z TVN24 podtrzymuje to stanowisko. Według niej, takiej taśmy nie ma i nigdy nie było. - Ona nie istnieje - powiedziała.
Sfingowano porwanie?
Policja poszukiwała w domach Olewników również nagrań rozmów z porywaczami oraz listów Krzysztofa. Śledczy podejrzewają bowiem, że uprowadzenie Krzysztofa Olewnika z jego domu mogło zostać sfingowane. Głównym dowodem śledczych na tę tezę jest nagranie rozmowy z telefonu komórkowego, podczas której Krzysztof Olewnik wydaje instrukcje jednemu ze swoich oprawców. Śledczy nie mają również jasnych odpowiedzi na wiele pytań, a prokuratorzy znaleźli luki i rozbieżności w zeznaniach rodziny Krzysztofa.
jk / ola,tr
Źródło: Rzeczpospolita, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24