Prokuratura potwierdziła policyjny zarzut dla Mirosława B. Mężczyzna, który miał grozić prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu podczas sobotnich uroczystości w rocznicę Powstania Warszawskiego, jest podejrzany o nawoływanie do waśni narodowościowych.
Prokuratura nie znalazła podstaw, by stawiać B. jakieś nowe zarzuty, a utrzymała zarzut postawiony mu przez policję. Za nawoływanie do waśni narodowościowych grozi do do dwóch lat więzienia. B. nie przyznaje się ani do tego, ani do grożenia prezydentowi RP. Został zwolniony, ale musi się stawiać na policji w ramach tzw. dozoru policyjnego.
O takich wynikach przesłuchania Mirosława B. w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Żoliborz poinformował prok. Radosław Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Nie ujawnił jednak, jakie konkretne słowa były podstawą zarzutu wobec B.
Co powiedział B? Są rozbieżności
Przed przesłuchaniem Skiba przyznał, że są rozbieżności co do tego, jakich słów miał użyć Mirosław B. - Z relacji policji wynika, że kilka osób wskazało go BOR-owi jako grożącego prezydentowi, ale nie zostały one przesłuchane - dodał.
Mirosław B. dostał zarzut z artykułu 256: "Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Groził czy znieważał?
Biuro Ochrony Rządu w sobotę zatrzymało mężczyznę na warszawskich Powązkach w okolicach pomnika Gloria Victis. Jak podał rzecznik BOR kpt. Dariusz Aleksandrowicz, według świadków Mirosław B. "słownie znieważał prezydenta RP, wykrzykując pod jego adresem groźby karalne".
Policja twierdzi jednak, że na razie nie ma świadków zdarzenia. - Pracownicy BOR podczas przesłuchania stwierdzili, że oni nie byli bezpośrednimi świadkami tego wydarzenia i nie są w stanie wskazać żadnej osoby, która takim świadkiem była - powiedział w niedzielę rzecznik Komendy Stołecznej Policji Marcin Szyndler.
BOR podało, że mężczyzna był poszukiwany przez policję. Ta sprecyzowała, że był poszukiwany w celu "ustalenia miejsca pobytu", a nie z powodów kryminalnych.
Źródło: PAP, TVN24