Zamurowane kominy, uniemożliwiające ogrzewanie, i drewniany wychodek na zewnątrz - to tylko niektóre problemy, z którymi muszą borykać się mieszkańcy jednej z katowickich kamienic. Ich zdaniem, sytuacja dramatycznie pogorszyła się po zmianie właściciela, który zarządził remont, a przy okazji wprowadził zakazy, np. palenia w piecach. Lokatorzy przyznają, że chcieliby zmienić miejsce zamieszkania, ale - jak mówią reporterce TTV - nie mają dokąd pójść.
Problem dotyczy pięciu rodzin mieszkających w jednej z kamienic w centrum Katowic. Budynkiem przez lata zarządzał urząd miasta - do czasu, aż znalazł się prawowity właściciel. Po odzyskaniu swojej nieruchomości szybko sprzedał ją wraz z lokatorami.
Nowy właściciel na początku października przystąpił do remontu. Jak twierdzą mieszkańcy, wprowadził przy okazji szereg zakazów, które utrudniają normalne funkcjonowanie, np. zakaz palenia w piecach.
Kominy zostały zamurowane, a na klatce schodowej pojawiło się ogłoszenie: "W związku z niestosowaniem się Państwa do zakazu korzystania z kominów informujemy, iż kominy zostają odcięte z użytku z dniem 25 października 2013r."
"Ogrzewamy się piekarnikiem"
Atak zimy i minusowe temperatury sprawiły, że lokatorzy robią wszystko, by choć trochę ocieplić mieszkania. - Ogrzewamy się piekarnikiem - mówi reporterce TTV jedna z mieszkanek. Inni przyznają, że używają piecyków gazowych.
Mieszkańcy skarżą się również na wilgoć i pleśń. Właściciel zburzył także murowaną toaletę, a w zamian postawił drewniany wychodek. Nie wszystkie rodziny mają toaletę w swoim domu.
Lokatorzy skarżą się, że z nowym właścicielem nie ma kontaktu, a jeśli nawet pojawia się w kamienicy, nie udaje im się z nim porozumieć. - U nowego właściciela nie ma strony nas jako lokatorów i jego jako właściciela. Jest tylko jego strona - zarzuca jedna z mieszkanek. - My nie mamy nic do powiedzenia, nie chce z nami rozmawiać - dodaje.
"Nie mamy dokąd pójść"
Lokatorzy uważają, że właściciel chce się ich pozbyć z kamienicy. Sami chętnie zmieniliby miejsce zamieszkania, ale - jak przyznają - nie mają dokąd pójść, a sytuacja materialna wielu rodzin jest bardzo ciężka.
Mieszkańcy twierdzą, że o swojej trudnej sytuacji wielokrotnie informowali urząd miasta. Jak jednak mówi Maciej Biskupski, rzecznik katowickiego urzędu, wnioski dotyczyły przydziału mieszkań, a nie trudnej sytuacji rodzin. - Spróbuję przekazać tę informację do wydziału polityki społecznej. Być może MOPS będzie mógł w jakiś sposób pomóc - zastanawia się, podkreślając, że możliwości działania urzędu są ograniczone, bo nie jest on właścicielem nieruchomości. - Na tę chwilę mogę tylko zobowiązać się do tego, że spróbuję kwestię rozeznać i dowiedzieć się, jak możemy tym ludziom pomóc - dodaje.
Autor: kg/kka / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV