Kilkanaście lat temu Wojciech K. zamordował sześcioletnią Darię. Oboje byli wtedy wychowankami toruńskiego domu dziecka. Za swoją zbrodnię został skazany na 15 lat więzienia. Po wyjściu na wolność zaczął nękać matkę dziewczynki. Sąd zadecydował, że zaczepianie bliskich ofiary nie jest przestępstwem i zadecydował o uniewinnieniu mężczyzny.
Do zabójstwa doszło w 1998r. w domu dziecka w Toruniu, którego wychowankami byli 6-letnia Daria i 17-letni Wojciech. Chłopak po uduszeniu dziewczynki ukrywał jej zwłoki w swoim pokoju. W tym czasie usiłował zacierać ślady, brał nawet udział w akcji poszukiwawczej. W międzyczasie w torbie wywiózł ciało Darii na cmentarz. Po miesiącu znaleziono je w szambie.
Po 15 latach Wojciech K. wyszedł na wolność. Zaczęła go wtedy spotykać matka Darii, Elżbieta.
- Początkowo przybierało to postać niewinnego podążania w ślad za pokrzywdzoną, która nawet w pierwszych dniach tego nękania nie zdawała sobie z tego sprawy. Nie potrafiła przyporządkować twarzy zabójcy córki do osoby, która mówiła jej dzień dobry i za nią chodziła - wyjaśnia w rozmowie z "Faktami" TVN Artur Krause z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Zaczepianie, proszenie o papierosa
W czasie rozmów z matką zamordowanej dziewczynki Wojciech K. twierdził, że jest niewinny, ze szczegółami opisywał jednak zbrodnię. Został aresztowany na pół roku, ale później sąd zadecydował o jego wypuszczeniu na wolność. Prokuratura zapowiada, że będzie się od tej decyzji odwoływać.
Matka ofiary opowiada, że w pewnym momencie zaczęła czuć się osaczona. Wojciech K. zaczął bywać w tych samych miejscach co ona, szukał kontaktu, zaczepiał, np. prosząc o papierosa. Chciał nawet zdobyć numer telefonu kobiety.
Po wyjściu z więzienia Wojciech K. był bezdomny, mieszkał w schronisku. - Zauważyliśmy u niego różnego rodzaju zaburzenia w zachowaniu - przyznaje Tomasz Jurkiewicz, kierownik Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu.
Autor: kg/tr / Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN