- Nie jest wykluczone, że w rosyjskim konsulacie w Poznaniu w tym momencie pracują niszczarki, pakowane są jakieś dokumenty, zamykane są sprawy - stwierdził w TVN24 były ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło. Zaznaczył, że ambasador Rosji w Polsce "już dawno sobie zasłużył na to, żeby być bardziej brutalnie potraktowany, ponieważ cały czas próbuje prowokować i zachowuje się w sposób niezgodny ze standardami dyplomatycznymi".
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował we wtorek o "wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu". - Jej personel zostanie uznany za osoby niepożądane w Rzeczpospolitej Polskiej - przekazał. Wyjaśnił, że dysponuje informacjami, iż za próbami dywersji w Polsce i w krajach sojuszniczych stoi Rosja. Do decyzji polskiego MSZ odniosła się rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa. Określiła ten ruch jako "kolejny wrogi krok" i zapowiedziała "bolesną odpowiedź".
Sprawę komentował w TVN24 były ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło.
- To jest właściwie taki trochę zabieg o charakterze kosmetyczno-higienicznym. To nie jest odwołanie czy wysłanie do domu ambasadora, o czym była już mowa parę razy, ale zdaje się, że minister Sikorski w tej chwili też wspomniał o tym, że taka możliwość jest rozważana w sytuacji, kiedy dojdzie do dalszej eskalacji - powiedział.
Zaznaczył, że ambasador Rosji w Polsce "już dawno sobie zasłużył na to, żeby być bardziej brutalnie potraktowany, ponieważ cały czas próbuje prowokować, zachowuje się w sposób niezgodny ze standardami dyplomatycznymi, o czym zdążyliśmy się już parę razy przekonać". - Myślę, że tempo wydarzeń w tej chwili jest takie, że nie jest wykluczone, że coś się zmieni - ocenił.
Piekło: rosyjska reakcja zawsze jest znacznie bardziej dotkliwa niż akcja kraju zachodniego
Piekło zwrócił uwagę, że "jest jeszcze konsulat w Krakowie" - To miasto, w którym mieszkam i właściwie byłbym bardzo zadowolony, gdyby tu już nie było konsulatu. I jest jeszcze konsulat w Gdańsku. My również mamy trzy konsulaty na terytorium Rosji i nie jest wykluczone, że któryś z nich zostanie przez Rosjan zamknięty, a dyplomaci będą zobowiązani do opuszczenia terytorium Rosji - komentował.
Podkreślił, że "rosyjska reakcja zawsze jest znacznie bardziej dotkliwa niż akcja kraju zachodniego, który wykonuje jakieś działania w stosunku do dyplomaty". - To może być również coś, co dotknie bezpośrednio placówkę, czyli dotknie ambasadora, co spowoduje, że my będziemy musieli również dotknąć ambasadora i być może nawet poprosić go o opuszczenie terytorium Polski, choć można to załatwić w inny sposób. Można po prostu wezwać ambasadora Krzysztofa Krajewskiego na konsultację do kraju - stwierdził.
"Nie jest wykluczone, że niszczarki pracują"
Piekło został zapytany o termin, do kiedy rosyjscy pracownicy z konsulatu w Poznaniu mają opuścić Polskę. - Właśnie do końca tego nie rozumiem, dlaczego to nie jest doprecyzowane, dlaczego również nie ma jakiegoś wyjaśnienia, dlaczego akurat placówka w Poznaniu - powiedział.
Stwierdził, że "nie jest wykluczone", iż w tym momencie w konsulacie w Poznaniu "niszczarki pracują, pakowane są jakieś dokumenty, zamykane są sprawy".
- Nie do końca rozumiem, dlaczego tu nie ma jakiejś jasności i nie ma tego podanego do wiadomości publicznej, dlaczego Poznań i dlaczego nie wiadomo, jak długo będzie to trwało i do kiedy oni mają opuścić terytorium Polski, i czy w ogóle mają to zrobić, czy może mogą tu zostać. Chciałbym to po prostu wiedzieć - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jakub Kaczmarczyk