Tajemnicze samoloty odpowiadają za powodzie w Polsce? Rzecznika Jasnej Góry zaniepokoiły smugi na niebie. – To nie jest normalny efekt pracy silnika. Co takiego jest rozpowszechniane przez te samoloty? – pyta o. Stanisław Tomoń i apeluje: Patrzymy w niebo, to zobaczymy "coś tak niewiarygodnie oczywistego jak sztuczne wywoływanie zmian pogodowych".
- Z wielu rejonów Polski, a zwłaszcza z miejsc na terenach dotkniętych w ostatnim okresie ulewnymi deszczami i burzami, otrzymujemy od licznych osób niepokojące sygnały. Wszystkie one mówią o pojawianiu się co pewien czas samolotów pozostawiających za sobą dziwne smugi na niebie – zaczyna swój artykuł "Igranie z chmurami na polskim niebie?" na jasnagora.com o. Tomoń.
"Czego cząstki wdychamy później wraz z powietrzem?"
Zapewnia dalej, że samoloty były widziane dokładnie w tych miejscach, w których – już po ich przelocie – "powstawały niespodziewanie potężne chmury deszczowe i niebawem występowały nadzwyczaj obfite opady". Na tym podejrzanych zjawisk nie koniec: zdaniem obserwatorów, jak pisze zakonnik, smugi zostawiane przez samoloty były wyraźnie nietypowe. Nie wyglądały jak zwyczajne, szybko znikające tzw. smugi kondensacyjne, które zostawia za sobą każda maszyna, ale tworzyły na niebie pasma chmur. Pasma te "utrzymywały się, stopniowo rozrastały i w widoczny sposób coraz bardziej rozpraszając się, wkrótce pokrywały sobą coraz większe połacie nieba”, do tego "na zdjęciach wykonywanych w maksymalnych zbliżeniach przez teleobiektywy" widać, że to ślad "czegoś, co przez te samoloty jest w powietrzu... rozpowszechniane".
Kto, co i po co miałby "rozpowszechniać" nad Polską? Tego o. Tomoń nie przesądza. Sam, jak pisze, chciałby znać odpowiedzi na kilka pytań. - Czego cząstki wdychamy później wraz z powietrzem? Co jeszcze - wraz z deszczem - spada z nieba na nasze głowy i na ziemię? (...) Warto poważniej zastanowić się na tym wszystkim. Bo gdyby jeszcze okazać się miało, że wszystko to pozostaje w niezaprzeczalnym odniesieniu i do powstawania wszystkich ulewnych deszczów, i różnych niespotykanych przez nas dotąd zmian stanu warunków atmosferycznych czyli zmian pogodowych, to uzasadnione byłoby także postawienie wielu innych pytań – pisze rzecznik.
"Zabobon i ciemnota"
Zapytaliśmy meteorologa o tajemnicze smugi i ich efekty. - Zabobon i ciemnota – nie kryje irytacji synoptyk TVN24 Wojciech Raczyński. – Samoloty odrzutowe latają na wysokości 9-10 kilometrów. Na tej wysokości chmury składają się z kryształków lodu, a z nich deszcz nie spadnie. Smugi kondensacyjne powstające za samolotami są zupełnie niegroźne – mówi.
A co z samolotami, których używa się – jak na przykład Rosjanie przed obchodami Dnia Zwycięstwa – do zapewnienia dobrej pogody? Te maszyny przed uroczystościami rozpylają jodek srebra, który powoduje szybkie opady i likwiduje deszczowe chmury, dzięki w czasie obchodów niebo jest czyste i nie grozi ulewa. Czy takie samoloty ewentualnie mogłyby być przyczyną owych tajemniczych smug, o których pisze o. Tomoń?
Otóż też nie. – Po pierwsze, samoloty wywołujące opady latają na dużo niższych wysokościach. Po drugie, smugi widać tylko wysoko na bezchmurnym niebie. A jeśli niebo jest bezchmurne, to z czego ma spaść deszcz? – pyta Raczyński.
Chemtrails i stonki
Skąd więc pomysł, że samoloty miałyby nas truć lub wywoływać deszcze i powódź? O. Tomoń daje w swoim artykule wskazówkę, pisząc: - Dla naocznych świadków fakty pozostają jednak... faktami! I co można wówczas odpowiedzieć tym wszystkim, którzy z przekonaniem twierdzą, że jednak jest tak, że owe dziwne smugi na naszym niebie to najoczywistszy dowód na trwający... chemtrails w Polsce?.
Chemtrails to skrót od chemical trails, czyli chemicznych smug. Spiskowa teoria chemtrails powstała w USA w 1996 roku, a jej zwolennicy oskarżyli amerykańskie Siły Powietrzne o "rozpylanie tajemniczych substancji" za pomocą "generowania nietypowych smug" z samolotów. Teoria ma różne warianty – czasem rząd rozpyla sole baru i aluminium albo włókna polimerowe, innym razem ślady na niebie mają być częścią tajnego programu produkcji superbroni elektromagnetycznej. Efektem tej operacji ma być testowanie tejże broni i/lub kontrola nad ludnością.
W Polsce dotychczas najbardziej znanym środkiem masowego rażenia spuszczanym z powietrza na niewinną i nie podejrzewającą niczego (do czasu) ludność była stonka ziemniaczana, którą w latach 50-tych amerykańscy imperialiści mieli sabotować plony demoludów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mannypacquiao.ph