Policjanci badają okoliczności zaginięcia 44-latka z Bisztynka (woj warmińsko-mazurskie). Z ich ustaleń wynika, że mężczyznę mógł zabić jego pracodawca, a ciało spalić.
Poszukiwania trwały od kwietnia, kiedy zaniepokojony kolega mężczyzny zgłosił jego zaginięcie.
Jak się okazało, Marek S. zmarł już miesiąc wcześniej po imprezie zakrapianej alkoholem, która odbyła się u jego pracodawcy. Obaj mężczyźni mieli się posprzeczać, a Marek S. miał zostać śmiertelnie uderzony metalowym prętem.
Jak poinformowała podinsp. Anna Fic z olsztyńskiej policji, 1 lipca policjanci rozpoczęli czynności na terenie posesji pracodawcy 44-letniego mężczyzny
- Policjanci ustalili, że pracodawca, chcąc się pozbyć ciała poszkodowanego, mógł jej spalić - mówi podinsp. Anna Fic z olsztyńskiej policji.
Ślady krwi w mieszkaniu
Dodała, że policyjne ekipy dochodzeniowo-śledcze całą dobę pracowały na posesji pracodawcy Marka S. - Wykonywane były oględziny, przeszukiwania. Biegli z laboratorium kryminalistycznego luminolem i światłem ultrafioletowym szukali śladów krwi na tej posesji. Znaleziono je w mieszkaniu - przekazała podinsp. Fic.
W związku ze sprawą, policja zatrzymała troje podejrzanych.
Autor: MAC\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: materiały policji