Zabójca z Chodla znów w areszcie

Zabójca z Chodla trafił do aresztu
Zabójca z Chodla trafił do aresztu
Źródło: TVN24
32-letni Marek W., który w sobotę zadał śmiertelny cios nożem swojej żonie trafił do aresztu. O zatrzymaniu mężczyzny zadecydował Sąd Rejonowy w Opolu Lubelskim. Marek W. przyznał się do zabójstwa, grozi mu dożywocie.

- Sąd w Opolu Lubelskim przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował areszt tymczasowy na trzy miesiące -informuje Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Nie ujawnia jednak treści wyjaśnień złożonych przez Marka W.

Do tragedii doszło w sobotę w Chodlu na Lubelszczyźnie. Marek W. decyzją Sądu Rejonowego w Opolu Lubelskim został w styczniu aresztowany na trzy miesiące, po tym jak postawiono mu zarzuty znęcania się nad żoną. Sąd Okręgowy w Lublinie, rozpatrując zażalenie podejrzanego, przychylił się do jego wniosku i zwolnił go z aresztu.

Zabił dwa dni po wyjściu z aresztu

Dwa dni po wypuszczeniu z aresztu Marek W. w czasie awantury zabił swoją 30-letnią żonę, zadając jej nożem cios w szyję. Mężczyzna był pijany, miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Dwójka dzieci w wieku 5 i 7 lat w tym czasie była u dziadków.

Według przewodniczącej wydziału odwoławczego Sądu Okręgowego w Lublinie Anny Samulak, w decyzji o zwolnieniu z aresztu podejrzanego o znęcanie się nad żoną Marka W. nie było uchybień. Podkreśliła, że nic nie wskazywało na to, aby mógł on popełnić przestępstwo przeciwko zdrowiu i życiu.

Według Anny Samulak z sądu w Lublinie decyzja o skróceniu aresztu była uzasadniona

Według Anny Samulak z sądu w Lublinie decyzja o skróceniu aresztu była uzasadniona

Sąd się tłumaczy

- Sąd uznał, że w świetle takiego materiału dowodowego, gdzie podejrzany przyznał się do winy, trudno jest mówić o tym, że może on popełnić przestępstwo zagrażające życiu bądź zdrowiu. I dlatego uznał, że areszt przez okres jednego miesiąca jest wystarczający do tego, żeby podejrzany zrozumiał swoje naganne postępowanie - tłumaczy Anna Samulak z Sądu Okręgowego w Lublinie.

Marek W. w swoim zażaleniu na decyzję o aresztowaniu podnosił, że chce się poddać leczeniu odwykowemu, że będzie współpracować z psychologiem, że chce wrócić na łono rodziny i że nigdy wypowiadanych gróźb wobec żony nie miał zamiaru zrealizować.

"Nadużywał alkohol"

Z akt sprawy wynikało, że żona Marka W. już wcześniej, w 2006 r., składała zawiadomienie o znęcaniu się nad nią przez męża. Jednak korzystając z prawa do odmowy zeznań doprowadziła do umorzenia postępowania, gdyż - jak utrzymywała - chciała ratować rodzinę. Uważała, że mąż się poprawi. Jak powiedziała Samulak, żona Marka W. twierdziła, że agresję męża powoduje nadużywanie przez niego alkoholu.

Sędzia: Nikt nie mógł przewidzieć tragedii

Marek W. wówczas poddał się terapii, był dwa miesiące w ośrodku odwykowym. Potem przez około pół roku stosunki w rodzinie układały się dobrze.

Samulak podkreśliła, że areszt nie jest karą, ale jest stosowany głównie po to, aby prokuratura i sąd mogły prawidłowo przeprowadzić postępowanie. Jak dodała, w tej sytuacji nikt nie mógł przewidzieć, że dojdzie do takiej tragedii.

Decyzja o uchyleniu aresztu wobec Marka W., podjęta przez Sąd Okręgowy w Lublinie, była prawomocna i nie przysługiwało na nią zażalenie.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: