Zabierali jedzenie pensjonariuszom, lekceważyli wypadki - to zarzuty rodzin pacjentów domu opieki "Nestor" we Wronikowie. - To pomówienia jednej osoby - broni się dyrektor. Także część pensjonariuszy murem stoi za władzami placówki.
Informacje o nieprawidłowościach w domu opieki "Nestor" otrzymaliśmy dzięki Kontaktowi TVN24. Ośrodek we Wronikowie niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego zbadali już pracownicy urzędu wojewódzkiego. W wyniku kontroli okazało się, że placówka nie spełnia norm ośrodków opiekuńczych. Brakuje w niej na przykład windy, która miała być zainstalowana trzy lata temu. Z urzędu zostało też wszczęte postępowanie administracyjne, którego skutkiem może być zamknięcie ośrodka.
Z "Nestora" już wyjechało pięciu pensjonariuszy, do końca tygodnia wyjedzie trzech. Jednak część tych, którzy zostali, murem stoi za dyrekcją placówki. - Jest dobra atmosfera, a jaka może być? Jestem dwa lata prawie już tutaj i nie mogę słowa złego powiedzieć - mówi pensjonariusz domu Maciej Komunski. - Posiłki są oryginalne, napój całodobowo jest, opieka dobra jest, każdego umyją, ogolą, nie mamy żadnych zarzutów - dodaje.
Dyrektor: to pomówienia jednej osoby
Według dyrektora Marka Środy zarzuty wobec niego to złośliwość jednej osoby, która chce zaszkodzić ośrodkowi. - To jest krzywdzące dla nas wszystkich, dla społeczności - to znaczy dla całej wsi - ale przede wszystkim dla mieszkańców domu. To jest nieprawda - zarzeka się.
Jednak kontrolerzy w domu opieki we Wronikowie znaleźli sporo nieprawidłowości. Najpoważniejsze okazały się doniesienia o zabieraniu jedzenia pensjonariuszom. - Wuj zaczął nas informować, że właściciel zabiera mu jedzenie, w co nie chciało mi się specjalnie wierzyć. Ale pewnego dnia byliśmy u niego na odwiedzinach w niedzielę i zostawiliśmy dwie reklamówki jedzenia. Następnego dnia przyjechałem kontrolnie i z jedzenia nie zostało nic - powiedział TVN24 członek rodziny jednego z pensjonariuszy.
To nie pierwsze problemy "Nestora"
Dom opieki we Wronikowie już wcześniej wzbudzał podejrzenia. W 2007 roku głośna była sprawa Danuty Moruś. 63 letnia pensjonariuszka przez całą noc cierpiała, ponieważ złamała rękę upadając ze schodów. Pracownicy placówki dopiero następnego dnia wezwali karetkę. Bliscy pani Moruś są przekonani, że dyrekcja placówki chciała ukryć wypadek. O zajściu zawiadomili prokuraturę.
Po obecnych kontrolach placówce grozi utrata licencji.
To nie odosobniony przypadek
Nieprawidłowości w "Nestorze" są kolejnym w ostatnim czasie problemem w prywatnym domu opieki. Nad placówkami nie ma dostatecznej kontroli. (PRZECZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT).
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24