Policja była dobrze przygotowana do meczu Polska-Rosja - przekonywała na konferencji prasowej prezydent stolicy i wojewoda mazowiecki. Nie uwierzyła w to dziennikarka RMF FM, która skrytykowała władze i policję za bezpodstawne, jej zdaniem, zadowolenie. W ostrych słowach zareagował na to wojewoda mazowiecki.
Podczas konferencji prasowej władz Warszawy, wojewody mazowieckiego i policji poświęconej Euro 2012 doszło do konfrontacji między rzecznikiem stołecznej policji i wojewodą a dziennikarką. Poszło o bezpieczeństwo w Warszawie podczas wtorkowego meczu Polska-Rosja.
- Dlaczego nie było rozpoznania i policja zbagatelizowała sygnały o bojówkach kiboli, które przecież planowały burdy? - dociekała dziennikarka, wytykając rzecznikowi stołecznej policji Maciejowi Karczyńskiemu, że jeszcze w niedzielę zapewniał, iż są to doniesienia medialne.
- I dlaczego dopuszczono, żeby bandyci, kibole wtopili się w tłum zwykłych kibiców? - kontynuowała dziennikarka.
"Policja była dobrze przygotowana"
- Nie jest prawdą to, co pani mówi i zaprzeczam temu. Jeśli padają takie sformułowania, to są niesprawiedliwe dla stołecznej i polskiej policji - zaregował na pytania, Karczyński.
Zapewnił, że policja dokonała rozpoznania, dzięki czemu wylegitymowano część osób, przy których znaleziono przedmioty do wykorzystania w bójce. Karczyński powiedział też, że UEFA poprosiła policję, by weszła na Stadion Narodowym, by zapobieć ewentualnym zamieszkom. - Nasze rozpoznanie nie doprowadziło do przejęcia Warszawy przez chuliganów - zaznaczył Karczyński. Dodał, że warto pamiętać, iż takie ekscesy przy okazji meczów mają miejsce nie tylko w Polsce.
Rzecznik stołecznej policji zaznaczył, że funkcjonariusze byli też ściągani do stolicy z innych miast. - Czyli było ich za mało - zareagowała dziennikarka.
Ostre słowa wojewody
- Uważam pani pytanie za nierzetelnie i demagogicznie postawione pytanie z tezą. Chcę bardzo ostro zaprotestować. Policja była bardzo dobrze przygotowana, było pełne rozpoznanie operacyjne, duża wiedza o zagrożeniu - wziął w obronę policję, wojedowa mazowiecki Jacek Kozłowski. I dodał, zwracając się do dziennikarki: - Żaden przestępca nie ma na czole wypisane: "jestem przestępcą".
Dziennikarka nie ustępowała, stwierdziła, że coś zawiodło, bo doszło do bójek i kibice, którzy szli na stadion czuli się zagrożeni. - Policji było za mało, by gdy policjanci sprzed Stadionu Narodowego interweniowali na Moście Poniatowskiego, to pod stadionem nie miał kto interweniować (...). Troszeczkę więc może mniej samozadowolenia - posumowała.
- Pani redaktor ma prawo mieć własną opinię, ja chcę powiedzieć, że dziś rano uczestniczyłem w posiedzeniu krajowego zespołu, który dba o bezpieczeństwo w czasie Euro z udziałem ministra spraw wewnętrznych, ministra administracji, szefów służb, komendantów policji, ocena wczorajszych działań policji ze strony fachowców była najwyższa - powiedział wojewoda mazowiecki.
Zamieszki w stolicy
Wtorkowe zamieszki rozpoczęły się podczas marszu rosyjskich kibiców, którzy spod dworca kolejowego Warszawa-Powiśle przechodzili na Stadion Narodowy. Grupa ok. 100 pseudokibiców obu drużyn próbowała doprowadzić do konfrontacji. Nie dopuściła do tego policja. Zakończyło się na bójkach, rzucaniu kamieniami, butelkami, odpalaniu petard i rac.
W czasie meczu grupy pseudokibiców przeniosły się w okolice Strefy Kibica, którą odgrodziły od nich kordony policji. Funkcjonariuszy obrzucali kamieniami, butelkami, odpalali race.
Po zakończeniu spotkania grupy "kiboli" zaczęły przemieszczać się w okolice Starego Miasta i Ronda de Gaulle'a. Właśnie przy rondzie planowali "ustawkę" z pseudokibicami rosyjskimi. Policja do powstrzymania "kiboli" użyła m.in. armatek wodnych, gazu pieprzowego i w kilku przypadkach broni gładkolufowej.
Autor: MAC / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24