Rodzice prezesa "Wolnych Konopi" w areszcie. Są podejrzani o przywiezienie do Polski ponad litra oleju z konopi. Ich syn tłumaczy, że wyciąg był sprowadzany do celów leczniczych - dla chorej babci - ale prawo na to nie pozwala. Sprawa już stała się polityczna. Materiał "Faktów" TVN.
Najbliższe trzy miesiące rodzice spędzą w areszcie. Mówią, że chcieli pomóc, ale stali się przestępcami. W ich obronie, a także tysięcy chorych nielegalnie zażywających w Polsce preparaty z marihuany, protestowano przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Na razie bez skutku. Zatrzymani na granicy z ponad litrem oleju z konopi to rodzice Andrzeja Dołeckiego - od lat walczącego o legalizację. - To jest tak nieludzkie, takie draństwo, po prostu sk***stwo prokuratury - mówi stanowczo Janusz Palikot z Twojego Ruchu.
Szukają pomocy za granicą
Już nawet Trybunał Konstytucyjny sygnalizuje Sejmowi, by rozwiązać sprawę medycznego zastosowania marihuany bez narażania ludzi na represje. Póki co, petycje chorych i ich rodzin nie robią wrażenia na Ministerstwie Zdrowia.
- To, że ktoś połknął jakiś lek, pigułkę lub zioło i czuje się po tym lepiej, to nie znaczy, że jest to skuteczna technologia, która pomaga pacjentom - twierdzi wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki.
By nie narażać się państwu, wielu chorych szuka pomocy za granicą. - To jest chore, że człowiek musi jechać do Czech, kupuje tam legalną marihuanę, spożywa ją i czeka, aż z niego w miarę wyparuje, po czym wraca do kraju - mówi Anna, która choruje na jaskrę.
Autor: lukl/ja / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN