Przyspieszony krok i uśmiech na twarzy skrywający zakłopotanie. Tak w zeszłym roku polscy kandydaci na europosłów reagowali na pytania zadawane po angielsku. Jak radzą sobie dziś, po kilku miesiącach spędzonych w na korytarzach Europarlamentu? Czy Zbigniew Ziobro ćwiczył 6-8 godzin dziennie, jak zalecał Jarosław Kaczyński? Jakie postępy poczynił Wojciech Olejniczak? Sprawdził to reporter TVN24, wcielając się w rolę zagranicznego korespondenta.
- Damy sobie radę - przed rokiem obiecywał Wojciech Olejniczak spacerując jeszcze po sejmowych korytarzach. Na pytanie "Do you speak English?" ("Czy mówi pan po angielsku?") odpowiadał: "Yes", ale ogólne zakłopotanie i przyklejony uśmiech zdradzały raczej coś innego. Poseł miał wyraźne problemy z podtrzymaniem konwersacji.
Dziś Olejniczak radzi sobie nieco lepiej. - No, no - próbował z początku wykręcić się dając do zrozumienia, że nie słyszy. Gdy reporter TVN24 podający się za dziennikarza "USA Today", który chciałby przeprowadzić z eurodeputowanym telefoniczny wywiad, zadzwonił po raz drugi, Olejniczakowi poszło już znacznie lepiej. Przynajmniej w porównaniu do zeszłego roku.
Poseł potrafił wytłumaczyć, że jest bardzo zajęty i że jest w restauracji - tu już zapomniał o przedimku ("I am in restaurant" zamiast "I'm in a restaurant"). Na usprawiedliwienie można dodać, że to błąd często popełniany przez Polaków. Mimo wyraźnego zmieszania w trakcie rozwoju rozmowy, udało mu się przełożyć wywiad na dzień następny. - Dobra, thank you - zakończył dziarsko i swojsko.
Ziobro nabiera wody w usta
Poseł Ziobro wiosną 2009 roku radził sobie wyśmienicie. Maciejowi Knapikowi, który próbował go przeegzaminować ze znajomości angielskiego, całkiem zgrabnie odpowiedział, że jest w Polsce i prosi o zadanie tego samego pytania po polsku. Swoją drogą to częsta wymówka polityków w tego rodzaju dziennikarskich "prowokacjach".
Rok później Zbigniew Ziobro był, niestety, znacznie mniej rozmowny. Na prośbę o wywiad telefoniczny europoseł dobrym angielskim poprosił o kontakt z biurem i... rozłączył się. Być może zamiast kursu angielskiego przydałby się podręcznik savoir vivre'u.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24