Ogromne pole trufli znaleziono na granicy województw łódzkiego i śląskiego. Czas po temu doskonały, gdyż właśnie zaczął się sezon na te cenione grzyby.
Odkrycia dokonali naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego. Miejsce, w którym znaleźli grzyby traktują jednak jak tajemnicę i zapowiadają, że nikomu jej nie zdradzą. – Nie mogę ujawnić gdzie rosną - mówi prof. Maria Ławrynowicz, kierownik Katedry Algologii i Mikologii Uniwersytetu Łódzkiego. - Chodzi o to, żeby do lasu nie wyruszyli zbieracze. Trufle rosną około 20 centymetrów pod ziemią. Niefachowy zbieracz na pewno zniszczy grzybnię - dodaje.
Niefachowy zbieracz, nie dość, że zniszczy grzybnię, może dostać mandat. W Polsce trufle są na liście grzybów ściśle chronionych. Jeśli służby leśne przyłapią kogoś na ich zbieraniu, wymierzą mu 500 zł kary. Nic to jednak w porównaniu z tym, co można na truflach zarobić. Za kilogram trufli, uznawanych przez niektórych za silny afrodyzjak, francuskie i włoskie firmy płacą nawet 3,6 tys. euro. A zdaniem prof. Ławrynowicz polskie trufle nie ustępują w smaku burgundzkim i mają równie intensywny aromat.
Trufle cenione są przede wszystkim z uwagi na walory smakowe, ale też dlatego, że uchodzą za jeden z najsilniejszych afrodyzjaków. Truflarze najbardziej dorodne okazy przekazują czołowym osobistościom świata. Wśród obdarowanych byli m.in. prezydenci USA, Nikita Chruszczow, Alfred Hitchcock, Sophia Loren, Michaił Gorbaczow, Luciano Pavarotti oraz Jan Paweł II.
Do szukania trufli wykorzystuje się psy, czasem świnie. Jednak te ostatnie często zjadają znalezione grzyby, co przynosi truflarzom straty. Na świecie co roku zbiera się od 50 do 90 ton tych grzybów. Jeszcze na początku minionego wieku zbierano 1.000 ton rocznie.
Źródło: Dziennik Łódzki