- Nic nie wskazywało, że może dojść do katastrofy. Gdyby tak było, lot zostałby przerwany – zapewnił w TVN24 gen. Włodzimierz Usarek. Generał był w samolocie CASA, który rozbił się koło lotniska w Mirosławcu. Wysiadł w Poznaniu, 20 minut przed katastrofą.
- Po lądowaniu w Poznaniu warunki były idealne. Załoga była świetnie przygotowana i wypoczęta. Podziękowałem pilotom za doskonały lot, życzyłem im powodzenia – relacjonuje generał. Wraz z żołnierzami ze swojej jednostki wysiadł z CASY w Poznaniu. Następne międzylądowanie miało być w Mirosławcu. Samolot rozbił się 600 metrów od lotniska.
Pytany, dlaczego wciąż nie jest znana pełna lista ofiar tragedii, gen. Usarek odparł: - Podanie takiej informacji w mediach odbiera rodzinom ofiar ostatnią nadzieję, że może ich bliskim się udało. Dlatego daleki jestem od podania nazwisk i ilości osób, które zginęły – dodał.
Zdaniem generała także na wyjaśnienie przyczyn katastrofy trzeba będzie poczekać. - Jest tragedia ludzka i na niej się skupmy. Życia ofiarom to nie zwróci – stwierdził. - Jeśli byśmy byli w stanie określić przyczyny i mogłoby to pomóc w zatrzymaniu biegu rzeczy, siedzielibyśmy tak długo, aż byśmy to w 150 proc odtworzyli. Teraz to bez znaczenia. Na pewno wyjaśnimy, ale dajmy szanse bezstronnej komisji – uważa generał.
kaw
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24