Dyrektor Centrum Likwidacji Szkód PZU Piotr Karpowicz zginął wieczorem 19 stycznia 1999 r. na parkingu przed siedzibą firmy przy ul. Wojska Polskiego w Bydgoszczy.
Według lubelskiej prokuratury, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, zabójstwo zlecił Tomasz G., były dealer mercedesa.
Strzelić z bliska w twarz dyrektora miał Adam S., ps. Smoła, a Krzysztof B. i Tomasz Z. mieli pomóc zabójcy w ucieczce.
Całe przestępstwo miał zorganizować Henryk L., szef bydgoskiego gangu ps. Lewatywa, do którego w tej sprawie zwrócił się Tomasz G.
Prokuratura dowodziła, że Karpowicz zginął, bo nie chciał współpracować z mafią i pomagać jej w wyłudzaniu odszkodowań od firm ubezpieczeniowych za samochody, które miały rzekomo uczestniczyć w wypadkach drogowych.
Karpowicz odrzucał wnioski o wypłaty fałszywych odszkodowań.
Drugi proces
Pierwszy proces w sprawie zabójstwa Karpowicza zakończył się w styczniu 2009 r. Oskarżeni zostali wtedy uniewinnieni. Po zażaleniu lubelskiej prokuratury Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił ten wyrok i sprawa wróciła na wokandę do Bydgoszczy.
W marcu 2012 r. proces ruszył po raz drugi. W poniedziałek zapadł wyrok, sąd skazał oskarżonych, przychylając się do wersji prokuratury.
Tomasz G., Henryk L. oraz Adam S. zostali skazani na 25 lat więzienia (prokuratura domagała się dla Adama S. i Henryka L. dożywocia).
Zaś Krzysztof B. i Tomasz Z., przestępcy, którzy pomagali zabójcy dyrektora PZU w ucieczce, dostali kary 12 i 8 lat więzienia.
Wyrok jest nieprawomocny.
Autor: MAC//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24