- Biegli stwierdzili - i to w sposób niewątpliwy - że ciała czwórki nowonarodzonych dzieci, które badali, były ciałami dzieci podejrzanej Beaty Z. i jej konkubenta - poinformował w środę Janusz Sobieski z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Kobieta żyjąca w Hipolitowie (woj. podlaskie) jest podejrzewana o zabicie piątki swoich dzieci. Sobieski dodał, że przyznała się do tych zbrodni. Wciąż poszukiwane jest szóste dziecko, o którym sama kobieta rzekomo nic nie wie.
Według wiedzy śledczych, w latach 1998-2012 kobieta urodziła ośmioro dzieci, z których wiadomo, że dwójka żyje (mają 7 i 10 lat, są obecnie w rodzinie zastępczej). Co do pozostałej szóstki dzieci (dwóch dziewczynek i czterech chłopców) to wiadomo, iż pięcioro z nich nie żyje. Dlatego postawione jej zarzuty dotyczą pięciu zabójstw nowonarodzonych dzieci.
"Przyznała się do zabójstwa". Co się stało z szóstym dzieckiem?
- Kobieta przyznała się do zabójstwa pięciorga dzieci - powiedział Sobieski w czasie środowej konferencji prasowej prokuratury, dodając, że akt oskarżenia w tej sprawie nie trafił jeszcze do sądu.
- W poniedziałek uzyskaliśmy z Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku kompleksową opinię biegłych. W oparciu o przeprowadzone badania, biegli stwierdzili - i to w sposób niewątpliwy - że ciała czwórki nowonarodzonych dzieci, które bali, były ciałami dzieci podejrzanej Beaty Z. i jej konkubenta. Kobieta urodziła czworo dzieci, donoszonych. Były to dwie dziewczynki i dwóch chłopców - tłumaczył dalej przedstawiciel PO.
Dotychczas nie odnaleziono szczątków piątego noworodka. W listopadzie w stawie przeciwpożarowym niedaleko domu kobiety poszukiwano jego zwłok, ale bezskutecznie. Prokuratorzy wciąż też badają, co stało się z szóstym dzieckiem kobiety.
Zdaniem śledczych fakt, że ciąże, które badali biegli sądowi były donoszone wskazuje, że dzieci urodziły się żywe, choć biegli nie byli w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście tak było z powodu bardzo długiego czasu, po którym odnaleziono zwłoki.
Nikt nic nie zauważył
Śledztwo ma charakter wielowątkowy, bo badana jest także kwestia właściwego nadzoru nad tą rodziną przez różne instytucje opieki czy pomocy społecznej. Rodzina była bowiem objęta pomocą i kontrolą socjalną, a także nadzorem kuratora sądowego.
Nikt jednak nie zauważył kolejnych ciąż i faktu, że w rodzinie nie przybywa dzieci. Dopiero w czerwcu 2012 roku pracownik socjalny przekazał policji notatkę o możliwości popełnienia przestępstwa. Po kilku miesiącach badania sprawy, kobieta została zatrzymana i aresztowana.
Autor: adso//kdj / Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24