Wykupił 800 mieszkań i eksmituje lokatorów. "Boję się, że zostanę bez dachu nad głową"

Sprawą mieszkańców Sosnowca zajął się reporter "Blisko ludzi"
Sprawą mieszkańców Sosnowca zajął się reporter "Blisko ludzi"
Źródło: tvn24

Prywatni przedsiębiorcy wykupili lokale jednej ze spółdzielni w Sosnowcu. Mieszkańcom podnieśli czynsz, a teraz grożą eksmisjami. I to mimo że to lokatorzy mieli prawo pierwokupu, a część z nich wpłaciła już nawet zaliczki na poczet kupna mieszkania. Więcej w programie "Blisko ludzi" - w sobotę o godz. 20 w TVN24.

W ostatnich dniach uprawomocniło się już kilka wyroków eksmisyjnych. Na ich podstawie właściciele będą mogli wyrzucić lokatorów, których mieszkania spółdzielnia sprzedała przed laty - wraz z mieszkającymi tam ludźmi.

Tymczasem lokatorzy kilka lat temu wpłacili zaliczki po to, by wykupić mieszkania na własność. W dodatku byli uprzywilejowanymi kupcami, mieli bowiem prawo pierwokupu.

Sprzedaż "samemu sobie"

Mieszkania z lokatorami kupowali od spółdzielni różni przedsiębiorcy. Najwięcej mieszkań, bo ponad 800, kupił Ryszard Sz. Co ciekawe, mężczyzna sprzedawał mieszkania sam sobie - w czasie, gdy spółdzielnia pozbywała się nieruchomości, Sz. był jej pełnomocnikiem ds. sprzedaży mieszkań.

- Z jednej strony pan Sz. był przedstawicielem spółdzielni, sprzedawał, a przechodził na drugą stronę biurka i był kupującym - relacjonuje reporterowi "Blisko ludzi" Marian Kozieł, poszkodowany lokator spółdzielni Sokolnia.

Przedsiębiorcy, którzy kupili mieszkania, najpierw podnosili lokatorom czynsz - w skrajnych przypadkach z 4 do 20 złotych za metr kwadratowy. Kiedy lokatorzy nie zgodzili się na to i nadal płacili czynsz po starych stawkach, dostawali pozwy o eksmisje i o odszkodowania za bezumowne korzystanie z nieruchomości.

"Boję się, że wejdzie mi komornik"

W sprawie sprzedaży i kupowania mieszkań z zasobu spółdzielni toczą się procesy karne - zarówno przeciwko Ryszardowi Sz., jak i przeciw dwóm byłym członkom zarządu spółdzielni. Jednak równolegle sądy cywilne wydają niekorzystne dla lokatorów wyroki o eksmisji z zajmowanych mieszkań.

- Boję się, że wejdzie mi komornik, zlicytuje mieszkanie, kupi je nowy właściciel, a ja zostanę bez dachu nad głową z niepełnoletnią córką - żali się reporterowi "Blisko ludzi" Alicja Tynczyszyn, lokatorka spółdzielni Sokolnia.

Ostatnio sąd unieważnił około 80 transakcji kupna-sprzedaży spółdzielczych lokali. To jednak niecałe 10 proc. wszystkich mieszkań sprzedanych przez spółdzielnię ze szkodą dla lokatorów.

Więcej o sprawie mieszkańców z Sosnowca w sobotnim programie "Blisko ludzi" w TVN24.

Skazany za pomoc zwierzętom

W najbliższym wydaniu "Blisko ludzi" także historia weterynarza z Brzegu Dolnego. Zdaniem inspekcji weterynaryjnej mężczyzna prowadzi schronisko dla zwierząt, podczas gdy w rzeczywistości tego nie robi.

Artur Różycki od 15 lat pomaga chorym, rannym i bezdomnym zwierzętom. Razem z żoną prowadzi dwie przychodnie weterynaryjne na Dolnym Śląsku. Zgodnie z umową, którą weterynarz zawarł z władzami kilku gmin, udziela on całodobowej pomocy lekarskiej bezdomnym zwierzętom rannym w wypadkach lub agresywnym.

Jednak to nie wszystko - opiekuje się też porzuconymi czworonogami do czasu, kiedy znajdą nowych właścicieli. Tylko w ubiegłym roku weterynarzowi udało się znaleźć nowe domy dla ponad 140 bezdomnych psów i kotów. Gdyby nie jego pomoc, zwierzęta trafiłyby do schroniska.

Tymczasem powiatowy lekarz weterynarii w Wołowie uznał, że pan Artur narusza prawo, ponieważ prowadzi nielegalne schronisko oraz transport zwierząt. W ubiegłym roku sprawę zgłosił policji, a ta wystąpiła z wnioskiem do sądu o ukaranie weterynarza. W listopadzie zapadł wyrok nakazowy. Sąd - bez rozprawy i przesłuchania świadków - ukarał doktora Różyckiego za prowadzenie nielegalnego schroniska i transportu zwierząt grzywną w wysokości 700 złotych.

- Odebrałem te dwa wyroki z poczty i byłem zdruzgotany, bo myślałem, że powiatowy lekarz weterynarii w swoich działaniach przeciwko mnie w pewnym momencie się zatrzyma i zachowa zdrowy rozsądek. I widząc, że sąd Rzeczypospolitej Polskiej każe mnie za to, że de facto pomagam zwierzętom, pytam: dlaczego? Dlaczego? - opowiada reporterce "Blisko udzi" pan Artur.

Oglądaj "Blisko ludzi" w TVN24 - w każdą sobotę o godz. 20

Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24

Czytaj także: