Stanowisko LiD w sprawie obecności polskich wojsk w Iraku jest jasne - należy wyjść tak szybko, jak jest możliwe - zapewnił były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Według szefa PO Donalda Tuska, koalicja LiD nie ma jednolitego stanowiska w tej sprawie.
Szukanie winnego ...
Podczas telewizyjnej debaty Tusk spytał Kwaśniewskiego, jak "negocjował z Amerykanami", że Polacy są w Iraku "dłużej niż trzeba" i mają poczucie, że ta "misja nie przyniosła pożądanych efektów".
Kwaśniewski przypomniał, że zarówno Tusk, jak i szef PiS Jarosław Kaczyński poparli w 2003 roku decyzję o polskim udziale w interwencji w Iraku. - Jestem za to wdzięczny i rozumiem, że rąk nie umywacie - zaznaczył b. prezydent.
Decyzja ta była słuszna. Był to element walki z grożącym nam wszystkim do dzisiaj zresztą terroryzmem Aleksander Kwaśniewski o wysłaniu wojsk do Iraku
Jego zdaniem, tak długo, jak konflikt w Iraku będzie trwał, trudno oczekiwać konkretnych efektów w postaci "inwestycji czy innych poważnych efektów ekonomicznych". "Natomiast uważam, że politycznie Polska błędu nie popełniła" - zaznaczył b. prezydent.
Ustalić stanowisko
Kwaśniewski podkreślił jednocześnie, że jego formacja chciała, aby wojska polskie opuściły Irak w roku 2006.
- Kolejne decyzje o przedłużaniu mandatu polskich wojsk są decyzjami kolejnego rządu i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, więc ja za to odpowiedzialności wziąć nie mogę - powiedział Kwaśniewski.
- Wiem, że jest pan daleko od swojego obozu politycznego, że jest pan (...) raczej twarzą, niż mózgiem kampanii LiD-u, ale w tej sprawie proponowałbym, aby pan jednak zdyscyplinował tych ludzi, bo oni mogą mieć wpływ na decyzje Donald Tusk o obecności żołnierzy w Iraku
- Stanowisko LiD jest jasne: z Iraku trzeba wyjść po konsultacjach z sojusznikami tak szybko, jak to jest możliwe. Kropka" - przerwał mu Kwaśniewski
"Pan, jako przyszły premier..." - Jak pan, jako przyszły premier chce prowadzić politykę europejską? - pytał Aleksander Kwaśniewski swojego adwersarza. Nie po raz pierwszy tego wieczoru były prezydent zwrócił się do Tuska, jako "przyszłego premiera".
Tusk wykorzystał to, by odpowiedzieć: - Jak pan wróci do swoich towarzyszy z LiD-u, to wie pan, co panu powiedzą za to, że pan trzeci raz mówi, że PO wygra wybory, a Tusk będzie premierem? Oczekiwali od pana trochę więcej wiary we własne siły i siły LiD - ironizował lider Platformy.
Dalej krytykował byłego prezydenta za to, że - jak mówił - czasami "próbuje wmówić, jak się ciężko napracował np. przy wyprowadzeniu wojsk radzieckich z Polski". Tymczasem - jak zasugerował Tusk - Kwaśniewski jest za wprowadzeniem tych wojsk do Polski współodpowiedzialny. - Nie radzę wracać do przeszłości, to nie jest pana silna strona - zwrócił się szef PO do Aleksandra Kwaśniewskiego.
"Ja pytałem o rolnictwo, a pan mówi o Chinach" Tusk pytał z kolei Kwaśniewskiego, jak LiD wyobraża sobie udział polskiej polityki rolnej w budżecie Unii Europejskiej.
Były prezydent uznał, że o wspólnej polityce rolnej Unii Europejskiej należy rozmawiać z Francuzami. Przypomniał słowa prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, który jest zdania, że trzeba zrezygnować z polityki dopłat dla rolników w ciągu najbliższych kilku lat, przy najbliższej perspektywie budżetowej UE.
- W UE powinniśmy być na tyle silnym, aby współtworzyć perspektywę budżetową i wszystkie wspólne polityki. Potrzeba nam więcej UE, więcej Europy, więcej wspólnych polityk europejskich: polityki zagranicznej, polityki bezpieczeństwa, wspólnych polityk wobec takich partnerów jak Rosja, USA, Chiny. Trzeba odwagi w mówieniu i działaniu w UE - przekonywał Kwaśniewski.
Tusk nie ustępował: - Pan mi nie odpowiedział. Ja pytałem o wzrost nakładów na rolnictwo, a pan mówi o Chinach - ripostował lider PO. - Chciałbym wiedzieć, czy te 43 procent, jakie dzisiaj UE daje na rolnictwo, powinno być mniejsze czy większe - nalegał.
- Większe być nie może, ale nie powinno
Zjednoczeni w krytyce polityki braci Kaczyńskich
Obaj politycy – zarówno szef PO, jak i lider LiD – krytykują politykę zagraniczną braci Kaczyńskich i minister spraw zagranicznych Anny Fotygi. Krzysztof Skowroński więc pytał obu: - Czy krytykują panowie za: weto w sprawie negocjacji UE z Rosją, ideę budowy rurociągu Odessa-Brody-Płock, ideę wspólnej elektrowni na Litwie, ideę tarczy antyrakietowej, za sposób negocjacji w sprawie liczenia głosów w Europie?
Pierwszy odpowiadał Tusk: - Byłoby idealnie, gdyby bracia Kaczyńscy dobrze poprowadzili wymienione przez pana sprawy –zwrócił się do dziennikarza. Skoncentrował się na jednej, sprawie – jak mówił „kluczowej”, czyli przyszłej pozycji Polski w UE.
- Tuż przed czerwcowym szczytem w Brukseli bracia Kaczyńscy tak bardzo się napięli, pogrozili Europie, że nie wrócą bez jeszcze lepszego sposobu liczenia głosów – mówił Tusk. Dodał, że Platforma starała się pomóc, doradzała „konkretne rozwiązania, konkretne scenariusze”. - Bracia Kaczyńscy pojechali - jeden faktycznie, a drugi duchowo. Przez całą noc był taki dreszczowiec europejski, cała Europa wstrzymała oddech – mówił lider PO. - A następnie triumfalnie ogłosili, że się poddali - ironizował.
W sprawie rurociągu Odessa-Brody Tusk powiedział tylko: - Jestem za rurociągiem, a nie za ideą. Ideą ropa nie popłynie, ropa płynie rurociągiem – dodał.
Aleksander Kwaśniewski ocenił natomiast, że rurociąg Odessa-Brody jest potrzebny. - Prace i rozmowy w tej sprawie trwają od lat. Nic nowy rząd z tym nie ma wspólnego, poza brakiem sukcesu – ocenił były prezydent. Odniósł się także, jak jego przedmówca do szczytu UE w Brukseli. - Uważam, że „pierwiastek” był ideą, która nie była taka zupełnie bez sensu od samego początku. Natomiast sposób jej przeprowadzenia był straszny, fatalny, nieskuteczny – podkreślił. - Ten rząd po prostu nie potrafi przeprowadzić koncepcji, które być może nawet dałoby się uratować, gdyby one były kompetentnie i właściwie przeprowadzone - skwitował.
Kwaśniewski stwierdził też, że mamy "całkowity pat" w stosunkach z Rosją. Jego zdaniem, nie dość, że nie ma żadnego postępu od czasu poprzednich rządów, to nie ma "nawet idei co z tym zrobić". - Rosjanie mają swoje interesy, bardzo rozbieżne - mówił. Według niego, poprawa stosunków z Rosją nie jest łatwa, ale możliwa.
O godności i honorze w polityce zagranicznej
Od prowadzącego drugą część debaty Krzysztofa Skowrońskiego z Polskiego Radia obaj politycy usłyszeli pytanie o uniwersalne wartości – godność i honor - w polityce zagranicznej.
- Godność i honor, i patriotyzm, i pamięć historyczna - wszystko ma ogromne znaczenie, ale nie mogą wypełniać jedynie polityki zagranicznej - odpowiadał były prezydent. Dodał, że polityka zagraniczna, to "określanie celów strategicznych, osiąganie tych celów i stosowanie instrumentów, które są skuteczne".
Według niego, nie ma sprzeczności miedzy skuteczną polityką zagraniczną, a zachowaniem w niej godności: - Znam wiele krajów, które troszczyły się o swoją godność i przestawały istnieć jako państwo, bo nie zatroszczyły się o swoje podstawowe interesy. Znam też kraje, gdzie godność była formułowana w kategorii interesów - mówił Kwaśniewski.
Skrytykował premiera i lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego za tworzenie wrażenia, że to się wyklucza. - Żyjemy w fałszywym świecie narzucanym nam dzisiaj przez Jarosława Kaczyńskiego, który chce wytłumaczyć, że zamiast skutecznej polityki zagranicznej można walczyć o honor, godność i pamięć historyczną, i to wystarczy. To absolutnie nie wystarczy. To jest konieczny element, aby nasza polityka była skuteczna, ale niewystarczająca - zaznaczył.
Dla lidera Platformy Donalda Tuska godność i honor z kolei, to "te cechy, które powinny nam towarzyszyć w chwilach największej próby". - Polacy nie chcą się wstydzić za swoich polityków za granicą. Za polityków, którzy są niekompetentni albo niegodnie się zachowują. Mają dość polityków różnych opcji, którzy powodują, że wstyd powiedzieć, że to nasi politycy - mówił Tusk. - Polska nowoczesna dyplomacja będzie wymagała ludzi wykwalifikowanych - dodał.
Dalej mówił: - Godność i honor w polityce zagranicznej mogą prezentować ci ludzie, którzy kiedy była potrzeba historyczna, narodowa, twardo stawali w obronie godności narodu. Godnym i honorowym trzeba być wtedy, kiedy ojczyzna jest w potrzebie, kiedy obcy jej zagraża.
Chcieliście sprzedać pozycję Polski za nic
Politycy spierali się o ukute przez PO hasło "Nicea albo śmierć", wygłoszone we wrześniu 2003 przez Jana Rokitę z PO. Były prezydent pytał Tuska, czy nie sądzi, że to hasło spowodowało straty dla proeuropejskiej postawy w Polsce.
- Dziwię się, że pan zadaje to pytanie – odpowiadał Tusk. - Gdyby nie to, że rozmawialiśmy twardo, to byście silną pozycję Polski sprzedali - i to za nic.
Jak dodał, w tej sprawie Platforma była zdeterminowana, a on sam wielokrotnie rozmawiał z Aleksandrem Kwaśniewskim i byłym premierem Leszkiem Millerem o tym, "że należy bronić zapisu, który dawał Polsce realny wpływ w Europie". Tusk zarzucając Kwaśniewskiemu, że stanowisko lewicy w sprawie Traktatu Konstytucyjnego było słabe, porównał je do sprawy interwencji w Iraku:
- Do dziś nie wiemy, gdzie są te korzyści, o których mówił pan i pańscy ministrowie. Jak dziś pamiętam wypowiedź jednego z przedstawicieli pańskiego rządu, ile to pieniędzy i ropy naftowej popłynie do Polski ze względu na interwencję w Iraku - podkreślił szef PO. Dodał, że Polacy zapłacili za tę interwencję miliard złotych i "nadal nie wiemy jak z tego wyjść".
- To nieuczciwe i niesprawiedliwe – odpowiadał Kwaśniewski. - Można mówić, że PO siedząc w Warszawie zrobiła więcej, niż dla negocjacji, niż ci którzy siedzieli tam na salach, godzinami dyskutowali. To takie przekonanie, że byliście demiurgami, manipulatorami - zaznaczył prezydent. Jak dodał, jest to "odbieranie zasług prawdziwym negocjatorom, dyplomatom".
kdj
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24