- Bezwzględnie, konsekwentnie i nieustępliwie - tak policja musi działać w podobnych przypadkach - powiedział dr Cezary Tatarczuk, ekspert w zakresie działania służb policyjnych, komentując bójkę w Gdyni. Dla tzw. pseudokibiców kary przewidziane są przez dwa kodeksy i osobną ustawę. Zdaniem karnisty prof. Piotra Kruszyńskiego, problemem są nie przepisy, ale to, że nie są one stosowane, głównie przez policję.
- Mamy bardzo słabo działającą policję, która nie wiem, czy nie chce, czy się boi, ale nie działa skutecznie - powiedział Kruszyński. - Czasem uważa się, że takie zachowania są elementem kultury masowej, co jest absolutną bzdurą, bo przestępców i bandytów trzeba bardzo surowo karać - dodał.
Podobnego zdania jest dr Cezary Tatarczuk. - To, co wydarzyło się w Gdyni było spektakularne i wymagało spektakularnych działań. Ludzie powinni wiedzieć, że w przypadku zagrożenia mogą czuć się bezpieczni - powiedział.
Policja musi działać zdecydowanie
- Kiedy policja przystępuje do akcji i czeka na działania, które uprawnią ją do podjęcia środków przymusu związanych z opanowaniem zagrożenia, wtedy stoi w miejscu. Kiedy jednak przystępuje już do działania, powinna bezwzględnie wykorzystywać wszystkie możliwe prawnie środki. Bezwzględnie, konsekwentnie, nieustępliwie, kategorycznie i zdecydowanie - policja musi działać zdecydowanie w takich przypadkach - wyjaśnił.
Jeżeli jednak działania policji nie są zgodne z prawem, wtedy "zgodnie z ustawą prezydent miasta może wnioskować o odwołanie komendanta miejskiego". - Na pewno przyjrzy się tej sprawie - zapowiedział Tatarczuk.
Do bójki z udziałem kilkudziesięciu osób, w tym kibiców Ruchu Chorzów i obywateli Meksyku, doszło w niedzielę na plaży w Gdyni. Jedna osoba, obywatel Meksyku, trafiła do szpitala z ranami ciętymi. Policja zatrzymała trzy osoby, dwóch Polaków i obywatela Meksyku.
Zakłócanie porządku publicznego
Na uczestników bójki także czekają konsekwencje. Samo zakłócenie porządku publicznego jest przede wszystkim uznawane przez kodeksy: karny i wykroczeń. Art. 51 kodeksu wykroczeń przewiduje za to areszt, ograniczenie wolności albo grzywnę. Łączy się to z czynami o charakterze chuligańskim, a także samo publiczne nawoływanie do popełnienia przestępstwa.
Już samo posiadanie w miejscu publicznym noża, maczety lub innego niebezpiecznego przedmiotu z zamiarem użycia ich w celu popełnienia przestępstwa zagrożone jest aresztem, ograniczeniem wolności albo grzywną nie niższą niż 3 tys. zł. Grzywna grozi także za odmowę poddania się wylegitymowaniu.
Bójka i pobicie zakazane
Udział w bójce lub pobiciu innych osób, niezależnie od tego, czy grozi to utratą życia czy uszczerbkiem na zdrowiu jest zakazany przez kodeks karny. Za sam udział w bójce lub pobiciu grożą maksymalnie trzy lata więzienia, przy czym za pobicie z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, sprawcy grozi więzienie od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
Kara rośnie nawet do 10 lat, gdy na skutek bójki lub pobicia dojdzie do czyjejś śmierci. W przypadku użycia w trakcie bójki lub pobicia broni palnej, nożna lub innego niebezpiecznego przedmiotu napastnik powinien liczyć się z karą od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Sankcje te dotyczą także uczestników tzw. ustawek.
Kary w ustawie
Także ustawa z 2009 roku o bezpieczeństwie imprez masowych przewiduje kary, jednak działa ona tylko w przypadku imprez, na których organizator udostępnia nie mniej niż tysiąc miejsc. Jeżeli jednak istnieje obawa, że podczas meczu dojdzie do przemocy lub agresji, wówczas przepisy ustawy stosuje się również do meczów piłki nożnej, na których organizator udostępnił mniej niż 1000 miejsc, ale nie mniej niż 200 miejsc.
Już samo niewykonanie polecenia porządkowego podczas imprezy jest usankcjonowane przez ustawę. Grozi za to ograniczenie wolności albo grzywna nie niższa niż 2 tys. zł. Najpierw jednak służby porządkowe muszą wydać polecenie, a dopiero gdy nie zostanie ono wykonane - działać dalej, czyli najpierw wezwać do opuszczenia imprezy, a gdy i to nie poskutkuje - zastosować siłę fizyczną, czyli chwyty obezwładniające lub inne podobne techniki obrony. Wtedy także mogą użyć kajdanek lub ręcznych miotaczy gazu.
Do pięciu lat za broń
Konkretnie wymienione są także przedmioty, których na imprezę masową wnosić nie można. Są to: broń lub inne niebezpieczne przedmioty, materiały wybuchowe, wyroby pirotechniczne, materiały pożarowo niebezpieczne, napoje alkoholowe, środki odurzające lub substancje psychotropowe.
Za wniesienie lub posiadanie na imprezie masowej broni, wyrobów pirotechnicznych, materiałów pożarowo niebezpiecznych lub innych niebezpiecznych przedmiotów lub materiałów wybuchowych, grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo kara więzienia od trzech miesięcy do pięciu lat.
Podobne sankcje, w tym maksymalnie trzech lata więzienia, są za wdarcie się na teren, gdzie jest rozgrywany mecz piłki nożnej. Za rzucanie przedmiotów mogących stanowić zagrożenie dla życia, zdrowia lub bezpieczeństwa innych osób albo za równie niebezpieczne zakłócanie przebiegu meczu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo więzienia do dwóch lat.
Gdy sprawca tych czynów zakrywa twarz, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Z karą musi się liczyć również ten, kto nie dopuszcza się innych przestępstw, a jedynie zakrywa twarz podczas masowej imprezy sportowej - grozi za to ograniczenie wolności albo grzywna nie niższa niż dwa tys. zł.
Identyczna sankcja jest przewidziana za wniesienie alkoholu na stadion czy boisko. Poza tym w razie kary za wykroczenie podczas meczu piłki nożnej grozi zakaz stadionowy na okres od dwóch do sześciu lat.
Każda impreza ma regulamin
Co do pozostałych zakazów to ustawa odsyła do regulaminów wydawanych przez organizatorów imprez masowych. Każdy regulamin jest inny i przewiduje inne zakazy, na co zwróciła w kwietniu br. uwagę rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego.
Rzecznik podkreśliła, że nie kwestionuje potrzeby zabezpieczania imprez masowych, ale uważa, że ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych nie powinna przewidywać odpowiedzialności karnej za czyny określane w pełni dowolnie w regulaminach. Podobnego zdania jest prokurator generalny Andrzej Seremet.
Autor: aw/jk / Źródło: PAP, TVN24