Do 12 wzrosła liczba ofiar po katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach. 41 górników zostało rannych, w tym 18 jest w bardzo ciężkim stanie. Prezydent złożył kondolencje rodzinom ofiar, natomiast premier przerwał swój pobyt za granicą i jest już na miejscu tragedii.
Pożar wybuchł ok. godz. 10.15 przy pokładzie 409 na poziomie 1050 m. w połączonej kopalni "Wujek-Śląsk", należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego. Najbliżej zagrożonego rejonu było 38 górników.
Niewykluczony jest wybuch metanu
Informacje o katastrofie pojawiły się około 11.30. Na początku nie było doniesień o ofiarach śmiertelnych. Rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Edyta Tomaszewska informowała, że w kopalni najprawdopodobniej doszło do zapłonu metanu, raczej nie do wybuchu. Przed godz. 13 pojawiła się tragiczna wiadomość o pierwszych ofiarach śmiertelnych – najpierw trzech. Półtorej godziny później rzecznik kopalni przekazał tragiczny bilans – zginęło 12 osób. Przyznał też, że pod ziemią mogło dojść do wybuchu metanu.
O własnych siłach na górę wyjechało kilkunastu poparzonych w różnym stopniu pracowników kopalni. Kolejni byli transportowani na powierzchnię przez ratowników górniczych.
Górnicy rozwiezieni do szpitali
Na miejscu przez kilka godzin trwała akcja ratunkowa prowadzona pod nadzorem Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach i Wyższego Urzędu Górniczego. Prowadzili ją ratownicy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego i zastępy kopalniane.
W rejonie kopalni kursowały karetki na sygnale. Najpoważniej ranni górnicy byli transportowani m.in. do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Pozostali - nieco lżej ranni - trafiali do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu i Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach - Ochojcu, a także szpitali w Rudzie Śląskiej, Bytomiu, Tychach i Chorzowie.
18 najciężej poparzonych w Siemianowicach i Łęcznej
Obecnie w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach przebywa 17 górników. Ich stan jest ciężki. Mają poparzone od 40 do 90 proc. powierzchni ciała. Według lekarzy, przy ciężkich oparzeniach ważniejszym czynnikiem niż ich rozległość jest głębokość ran. Wiele zależy też od tego, jak długo wysoka temperatura działała na pacjenta. Choć wszyscy górnicy są przytomni, nie można na tej podstawie rokować co do perspektyw ich dalszego leczenia. Pierwsze rokowania będą możliwe za kilka dni. Najciężej ranny górnik przebywa w szpitalu w Łęcznej.
Jak poinformował dyrektor naczelny CLO Mariusz Nowak, wszyscy umieszczeni tam górnicy poddawani są tzw. bronchoskopii. To diagnostyczne badanie dróg oddechowych pod kątem ich oparzeń. U wszystkich z przebadanych dotychczas sześciu pacjentów stwierdzono takie poparzenia.
- Brali udział w tej samej akcji, byli w tym samym miejscu. Można dalej wnioskować, że u wszystkich może być niestety oparzenie. Dopiero będziemy wiedzieć konkretnie po wykonaniu badania - mówił Nowak. Jak zaznaczył, w przypadku oparzeń, trudno mówić o rokowaniach. Dodał, że każde ciężkie oparzenie jest groźne, nie wiadomo bowiem jak zareaguje na nie organizm. - Jeden organizm z ciężkiego oparzenia jest w stanie nawet w miesiąc wyjść, a drugi organizm się załamuje - wskazał Nowak.
- Choroba oparzeniowa jest chorobą trwającą w czasie. Jeżeli stan będzie się pogarszał, mamy telefony, będziemy informować na bieżąco - wskazał Nowak, dodając że "decydujące będą raczej doby, niż godziny".
Kondolencje od prezydenta, premier w kopalni
Kondolencje rodzinom ofiar katastrofy przekazał prezydent Lech Kaczyński. Wszystkim rannym życzył wielu sił i szybkiego powrotu do zdrowia. Prezydent rozważa wprowadzenie żałoby narodowej.
Wyrazy współczucia napływają również ze świata. Kondolencje złożyli prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek i unijny komisarz ds. polityki regionalnej Paweł Samecki.
Premier Donald Tusk, który uczestniczył w szczycie UE w Brukseli, przerwał swój pobyt. Wiadomo, że premier przyleciał już do Pyrzowic, stamtąd udał się do Rudy Śląskiej. Teraz szef rządu jest w kopalni. Ma spotkać się m.in. z zespołem ekspertów poszerzonego zespołu kopalnianego ds. zagrożeń naturalnych, który pracuje m.in. nad przygotowaniem pomiarów i odizolowania rejonu katastrofy - poinformowała rzeczniczka wojewody śląskiego Marta Malik. Według wstępnych planów, premier ma pojechać także do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie przebywa 18 najciężej poparzonych górników.
Na miejscu są też Stasiak, Schetyna i Kopacz
Na Śląsku są już minister spraw wewnętrznych i administracji, wicepremier Grzegorz Schetyna, a także odpowiedzialna za górnictwo wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. Schetyna spotkał się m.in. z pracującą w miejscu katastrofy komisją, odwiedził też szpitale, w których przebywają ranni górnicy.
Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, do Rudy Śląskiej udała się także minister Ewa Kopacz, "w celu zapewnienia jak najlepszej opieki medycznej poszkodowanym".
Przed godz. 19 na miejsce katastrofy przyjechał przedstawiciel prezydenta, szef jego kancelarii Władysław Stasiak. Jak mówił wcześniej, zamierza zorientować się szczegółowo w sytuacji i dowiedzieć się o możliwości pomocy rodzinom ofiar i rannym.
Okoliczności wypadku zbada specjalna komisja.
Niewidzialna śmierć
Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową mieszaninę; wybucha gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15 proc.
Gaz ten, występujący w pokładach wraz z węglem, uwalnia się z górotworu. Często dzieje się tak przy drążeniu chodników, kiedy kombajn narusza strukturę skał. W śląskich kopalniach zapalenia metanu zdarzają się - zwykle bez poważnych skutków. Aby metan zapalił się, potrzebna jest iskra, która może pojawić się np. w wyniku pracy urządzeń.
W różnych mieszaninach z powietrzem metan wybucha, gdy jego zawartość wynosi od 5 - 15 proc., przy czym wybuch może nastąpić gdy w powietrzu kopalnianym jest wystarczająca ilość tlenu. Poza tym przedziałem metan jako gaz palny spala się nie wybuchowo. Najsilniejszy wybuch następuje przy stężeniu metanu w powietrzu wynoszącym 9,5 proc.
aga, mon/iga//mat
Numer infolinii (32) 207 72 04 z informacjami m.in. o miejscu hospitalizacji i stanie górników czk
Źródło: PAP, tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP