Krzysztof Brejza, senator Koalicji Obywatelskiej, odnosząc się w "Tak jest" w TVN24 do wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji, mówił o "skrajnej nieodpowiedzialności" generała Szymczyka. Jego zdaniem w tej sprawie "działa jeden duży układ". - Jeśli ktoś jest winny, to na pewno będzie czas, żeby mu tę winę udowodnić, natomiast nie wolno nikogo skazywać od razu tylko dlatego, że jest taka potrzeba chwili - mówił z kolei Maciej Karczyński, były policjant i były rzecznik ABW.
W ubiegłym tygodniu w gmachu Komendy Głównej Policji doszło do eksplozji. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przekazało, że stało się to "w pomieszczeniu sąsiadującym" z gabinetem komendanta Jarosława Szymczyka. Sam komendant wyjaśniał okoliczności tego incydentu w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej". Jak opisywał, na zapleczu jego gabinetu eksplodowała tuba po granatniku. Była ona jednym z dwóch prezentów, jakie przywiózł z Ukrainy po spotkaniach z komendantem głównym Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenką oraz z generałem Serhijem Krukiem i jego zastępcą, generałem Dmytro Bondarem z Państwowej Służby Ukrainy do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych.
Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wydała w tej sprawie komunikat na swojej stronie internetowej. Napisano w nim, że nie było żadnego zamiaru skrzywdzenia szefa polskiej policji.
Brejza: działa jeden duży układ
Spawę komentowali w programie "Tak jest" w TVN24 senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza i Maciej Karczyński, były policjant i były rzecznik ABW.
Brejza przedstawił swoje informacje na temat tego, jak doszło do wybuchu.
- Doszło do nielegalnego wwozu na teren Polski, nielegalnego wniesienia na teren policji granatnika przeciwpancernego i do uruchomienia tego granatnika. Miało dojść do narady z kierownictwem (KGP - red.). Przed naradą komendant wszedł do tego pomieszczenia, pochylił się nad tym granatnikiem przeciwpancernym i zdetonował go, mimo że były zabezpieczenia. Eksperci zakładają, że musiało dojść do odbezpieczenia tego i pociągnięcia spustu - powiedział. Przy czym zaznaczył, że "szczegóły powinna ustalić prokuratura".
- Na chwilę obecną jest tak, że pan komendant realizuje swoje tournee po mediach i przedstawia swoją wersję. Nie wiem, czy ktokolwiek słyszał o postępowaniu przygotowawczym, w którym osoba, która dopuściła się czegoś takiego, chodzi sobie po mediach i przedstawia własną wersję wydarzeń - mówił dalej senator.
Ocenił, że działania śledczych w tej sprawie "to też jest element układu". - Ludzie w prokuraturze, ludzie pana Ziobry, (...), dają mu czas taktyczny na to, żeby uzgodnić wersję - stwierdził. - Działa jeden duży układ. Znajomi pana komendanta głównego w prokuraturze dali mu bardzo komfortową sytuację. Komendant chodzi, przedstawia swoją wersję wydarzeń, może to robić - dodał.
Jego zdaniem postępowanie generała Szymczyka, które doprowadziło do wybuchu, to "skrajna nieodpowiedzialność" i powinno się go rozliczyć. Według senatora mamy do czynienia z "próbą zamiatania pod dywan".
Karczyński: najważniejsze jest to, żeby ustalić prawdę, ona zawsze się obroni
Karczyński mówił natomiast, że "ta kwestia wymaga szczegółowego wyjaśnienia". - Zawsze jestem przeciwnikiem jednej rzeczy - żeby nie skazywać nikogo medialnie. Aspekt prawny jest tutaj kluczowy - dodał.
- Bardzo chciałbym, żeby pozwolono wysłuchać obu stron, aby przez moment przestać uprawiać politykę, tylko odnieść się do tej całej sytuacji. Jeśli ktoś jest winny, to na pewno będzie czas, żeby mu tę winę udowodnić, natomiast nie wolno nikogo skazywać od razu, tylko dlatego, że jest taka potrzeba chwili, (...), zatraciliśmy gdzieś chyba zdrowy rozsądek - mówił dalej.
Karczyński podkreślał, że "w tej kwestii najważniejszś rzeczą jest prawda". - Ja bym w tej chwili dał jakiś czas, żeby ustalić fakty i potwierdzić, co jest prawdą, bo prawda się zawsze obroni - mówił dalej były rzecznik ABW.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24