Leszek Miller i Józef Oleksy, dwaj byli premierzy mają zostać wysłani na wyborczy front - do okręgów, w których zwykle w wyborach SLD sobie nie radzi. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", mają oni otwierać listy w Gdańsku i Nowym Sączu. To trudne regiony dla Lewicy.
Przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski stwierdził po wtorkowym spotkaniu zarządu partii, że Miller i Oleksy dostaną "najwyższe miejsca jakie można sobie wyobrazić". Oficjalnie nie zdradził, o jakie chodzi, ale rozmówcy z Sojuszu, do jakich dotarła gazeta, wynika, że Miller ma szanse na miejsce w Gdyni, a Oleksy w Nowym Sączu.
Po zwycięstwo czy klęskę?
Według informacji "Rz", Millera nie chcą na swojej liście łódzkie struktury. Z kolei na Pomorzu, w kolebce "Solidarności", brakuje znanych nazwisk - szczególnie po śmierci Izabeli Jarugi-Nowackiej, przejściu Joanny Senyszyn do Europarlamentu i rezygnacji z kandydowania Longina Pastusiaka.
Oleksy z kolei zwykle startował z okręgu w Siedlcach, ale tamtejszą "jedynkę" chciałaby dostać Stanisława Prządka. Z Oleksym nawet na dalszym miejscu mogłaby nie wygrać i nie wejść do Sejmu, a to - jak zauważa jeden z warszawskich polityków SLD w rozmowie z dziennikiem - byłaby szkoda, bo niewiele jest w Sojuszu kobiet otwierających listy.
Małopolska to trudny teren dla Lewicy. W Nowym Sączu, gdzie miałby, według informatorów "Rz" startować Oleksy, od dwóch kadencji żaden z jej polityków nie zdobył mandatu.
Zamknąć drzwi na salony?
Dlaczego Napieralski chce wystawić byłych premierów akurat w tak ryzykownych regionach?
Jak tłumaczy gazecie anonimowo polityk Sojuszu, przewodniczący nie chce tracić głosów, jakie ściągną Oleksy i Miller, a z drugiej strony nie chciałby ich wpuszczać z powrotem na polityczne salony, bo wówczas tylko oni będą widoczni w mediach, a to zniweczy pomysł odnowienia lewicy.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24