Nie była to łatwa decyzja. Nie będę kandydować w kolejnej rundzie na Rzecznika Praw Obywatelskich – przekazała we wtorek mecenas Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, która trzykrotnie ubiegała się o ten urząd. W sejmowym głosowaniu odrzucana była jednak przez większość rządzącą. - Chodzi nie o wybór człowieka, który pomoże nam, obywatelom, w sporach z państwem, ale o kogoś, kto przyklepie każdą decyzję władzy – oceniła na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
W ubiegłym tygodniu Senat większością głosów odrzucił wystawioną przez PiS kandydaturę wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka na funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich. Oznacza to, że Sejm musi powołać na to stanowisko inną osobę. Jego kontrkandydatami w sejmowym głosowaniu byli Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, zgłoszona przez kluby Koalicji Obywatelskiej i Lewicy przy poparciu ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni, a także wysunięty przez PSL i Konfederację Robert Gwiazdowski.
Poprzednio posłowie już dwukrotnie próbowali wybrać nowego Rzecznika. Za każdym razem jedyną zgłoszoną kandydatką była Rudzińska-Bluszcz. Jej kandydatury w głosowaniach nie poparło jednak PiS.
"Nie będę kandydować w kolejnej rundzie. Nie chce brać udziału w teatrze"
We wtorek Rudzińska-Bluszcz opublikowała na Facebooku nagranie, w którym poinformowała o swojej decyzji w kwestii ponownego ubiegania się o tę funkcję.
Zauważyła, że "zgodnie z prawem marszałek Sejmu powinna wyznaczyć teraz termin do zgłaszania kandydatów na to stanowisko" - Słowem, procedura wraca do punktu wyjścia. Ale za nami już osiem miesięcy doświadczeń związanych z próbą obsadzania tego urzędu – mówiła.
Przyznała, że jest "głęboko poruszona stosunkiem rządzących do tej instytucji, do instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich".
- Skala lekceważenia, demonstracyjnej pogardy dla tego urzędu ze strony większości parlamentarnej pokazuje, że chodzi nie o wybór człowieka, który pomoże nam, obywatelom, w sporach z państwem, ale o kogoś, kto przyklepie każdą decyzję władzy – kontynuowała.
- Dostaję pytania, czy będę dalej kandydować. Nie była to łatwa decyzja. Nie będę kandydować w kolejnej rundzie. Nie chcę brać udziału w teatrze, jaki urządza się z wyboru jednego z najważniejszych urzędników w państwie – przekazała.
"Będę czekać i będą gotowa"
Dodała, że "gdyby w przyszłości zmieniła się koncepcja wyboru osoby na to stanowisko z wyboru swoich partyjnych kandydatów na wybór oparty na merytoryce i doświadczeniu, będzie czekać i będzie gotowa".
- A państwu, którzy ze mną dzielnie byliście przez ostatnie pół roku, chcę powiedzieć, że daliście mi ogromną siłę, wsparcie i poczucie, że jesteśmy razem. Szczególne podziękowania kieruję do wszystkich działaczek i działaczy organizacji społecznych. Przez kolejne miesiące uczyłam się od was o potrzebach waszych podopiecznych, o przezwyciężaniu codziennie bezradności, o tym, jak podtrzymywać wolę walki. Wiem, że jeszcze nie raz się spotkamy, zatem mówię do zobaczenia – powiedziała Rudzińska-Bluszcz.
Jako kandydatka na Rzecznika - jak czytamy na jej stronie internetowej - była wspierana przez ponad 1200 organizacji społecznych.
TK zajmie się wnioskiem w sprawie kadencji RPO
RPO powołuje Sejm za zgodą Senatu na wniosek marszałka Sejmu albo grupy 35 posłów. Jeżeli Senat odmówi wyrażenia zgody na powołanie RPO (na podjęcie uchwały wyrażającej zgodę lub sprzeciw ma miesiąc), Sejm powołuje na to stanowisko inną osobę. Pięcioletnia kadencja Adama Bodnara na tym stanowisku upłynęła na początku września 2020 roku, ale - zgodnie z ustawą o RPO - pełni on funkcję do czasu powołania swego następcy.
Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską zajmie się wnioskiem grupy posłów Prawa i Sprawiedliwości o zbadanie konstytucyjności ustawowego przedłużenia pięcioletniej kadencji Rzecznika Praw Obywatelskich w sytuacji, gdy upłynie jego kadencja, a następca nie został wybrany. Poselski wniosek w tej sprawie trafił do TK w połowie września.
TK kilkakrotnie przesuwał rozpatrzenie wniosku i ma zająć się nim 10 marca.
Bodnar w stanowisku skierowanym do trybunału podkreślał zaś, że "wykluczenie tego, aby dotychczasowy Rzecznik pełnił swoje obowiązki do czasu objęcia stanowiska przez nowego, prowadziłoby do osłabienia ochrony praw i wolności". Wniósł o uznanie przepisu za konstytucyjny.
Źródło: tvn24.pl