"Wy mówicie o seksie, a ja o miłości" mówiła Wisłocka, autorka "Sztuki kochania" - książki, która w latach 70-tych, zrewolucjonizowała sposób myślenia Polaków. Michalinę Wisłocką wspomina współpracujący z nią bliski znajomy seksuolog Andrzej Komorowski.
Wisłocka zrewolucjonizowała życie miłosne Polaków. - Nauczyła polskie kobiety, że można kochać również siebie - mówi seksuolog Andrzej Komorowski, bliski znajomy Michaliny Wisłockiej . - Od tej pory nie były już tylko poświęcającymi się piastunkami domowego ogniska - dodaje. Zdaniem seksuologa książka wcale się nie zdezaktualizowała.
Andrzej Komorowski miał przyjemność poznać Wisłocką osobiście już pierwszego dnia swojej pracy. Według niego w Polsce "więcej książek od niej wydał tylko Sienkiewicz i Mickiewicz". - Wydała tak dużo, że wydaje się, że powinna być milionerką - śmieje się Komorowski.
W rzeczywistości Wisłocka pieniędzy nie miała. Mieszkała w niewielkim miasteczku, w maleńkim mieszkaniu. Umawiała się z wydawnictwami zagranicznymi i wraz ze swoim małym wnuczkiem jeździła z książką po Chinach i Południowej Ameryce.
Jaka była Michalina Wisłocka?
- Wysoka, postawna, zawsze wyprostowana, straszliwie powiedziałbym czasami odważna i bojąca się małych rzeczy - wspomina Komorowski. "Tylko psychopata się nie boi, ale sumienie ma każdy" mawiała. Będąc studentką pierwszego roku trafiła do obozu Majdanek. Pracowała tam pomagając lekarzowi, który jak opisuje Komorowski "zajmował się medycyną specjalną" - doświadczeniami na kobietach. - Była godnym człowiekiem - opisuje Wisłocką. "Wy mówicie o seksie, a ja o miłości" przywołuje jej słowa. Jednak nawet tytuły jej felietonów, jak na tamte czasy, budziły ogromną sensację (np. "Jak sobie zrobić dobrze będąc samą w kawiarni i pijąc kawę"). "Jak trafisz na dobrego księdza, to ci wybaczy" mówiła kobietom, które bały używać się antykoncepcji. Według Andrzeja Komorowskiego, przede wszystkim, chciała nauczyć ludzi życzliwości.
Film kobiety o kobiecie
W piątek film o życiu Michaliny Wisłockiej w reżyserii Marii Sadowskiej wchodzi do kin. Przedstawia niezwykłą kobietę, historię jej buntu i walkę z systemem. - Miałam poczucie, że historia Michaliny szalenie pasuje do mnie, do tego co chce opowiadać w kinie - mówi Maria Sadowska. W rolę Wisłockiej wcieliła się Magdalena Boczarska. - Magda ma w sobie bardzo podobną siłę, sposób zachowywania się, mówienia jak Michalina, zresztą często córka Wisłockiej, Krystyna Bielewicz, to Magdzie mówiła - opowiada. Jak podkreśla reżyserka, film jest dla niej szczególnie ważny, gdyż oprócz opowieści o emocjach, ukazuje walkę o prawa kobiet. - Uważam, że ten temat jest ważny ponad politycznie, bo to jest temat obywatelski - uważa reżyserka. - Zależy mi na tym, żeby nasze prawa nie zostały nam odebrane. Niestety, z tym wcale nie jest lepiej niż 40 lat temu - dodaje. Aby film był jeszcze bardziej aktualny, jego twórcy współpracowali ze znanymi seksuologami - prof. Zbigniewem Izdebskim oraz Alicją Długołęcką. Nieoceniona okazała się także pomoc Krystyny Bielewicz, która pomogła Magdzie Boczarskiej wcielić się w rolę jej matki. "Myślałam, że oglądam matkę" powiedziała po pierwszym seansie. - To jest trudne kiedy się robi biografię (…) nie chcemy stawiać pomnika, chcemy robić film o człowieku, pełnym jego skaz i wad - opisuje Sadowska. - Nie byłoby takiej Michaliny, jak ta, którą widzicie na ekranie, gdyby nie Krystyna Bielewicz - podkreśla Maria Sadowska.
Autor: agr/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Jarosław Sosiński / Watchout Productions