Postulaty związkowców są "populistyczne" i nie da się ich zrealizować na raz - mówił w "Jeden na jeden" Andrzej Halicki. Mimo tego, zdaniem polityka PO, odpowiedzialność związkowców, która była widoczna na ulicach Warszawy, daje optymistyczny sygnał, że można wrócić do rozmów w Komisji Trójstronnej.
Zdaniem Andrzeja Halickiego czterodniowe protesty związków zawodowych, które odbyły się w stolicy, miały istotny wymiar społeczny i polityczny ale paradoksalnie pokazały też, że "można demonstrować odpowiedzialnie".
- Wolę ten happening z pomnikiem (związkowcy przygotowali styropianowy pomnik premiera - red.) niż palenie kukieł, wolę demonstrację, która pomimo postulatów dosyć populistycznych i nie do zrealizowania naraz, była bez huku petard, palenia opon i bez tych wszystkich aktów agresji, które kiedyś miały miejsce - podkreślał Halicki.
Polityk dodał, że premier ma ciągle wyciągniętą rękę do związkowców i jest gotowy na rozmowy w Komisji Trójstronnej, które zdaniem Halickiego, zerwała strona związkowa. - Związkowcy zawsze będą tą grupą zorganizowaną, która broni pewnych przywilejów, po drugiej stronie są pracodawcy i ta odpowiedzialność, która była widoczna na ulicach Warszawy, daje dosyć optymistyczny sygnał, że można wrócić do rozmów - mówił polityk. Choć jak podkreślał, "nigdzie na świecie nie prowadzi się rozmów na ulicy".
Halicki dodał także, że nie można spełniać wszystkich postulatów związkowców naraz, bo są one "nierealne."
Postulaty związkowców
W sobotę w kulminacyjnym dniu czterodniowych wspólnych protestów NSZZ "Solidarność", OPZZ i Forum Związków Zawodowych przez Warszawę przeszła ok. 100-tysięczna demonstracja.
FZZ, Solidarność i OPZZ opuściły 26 czerwca posiedzenie Komisji Trójstronnej z udziałem premiera Donalda Tuska. W lipcu centrale związkowe powołały Międzyzwiązkowy Krajowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy. Związkowcy domagają się rzeczywistego, a nie pozorowanego dialogu społecznego, wycofania zmian w Kodeksie pracy wydłużających okres rozliczeniowy czasu pracy, przyjęcia ustawy wymuszającej szybszy wzrost płacy minimalnej. Chcą też, by rząd wycofał się z obowiązującego już podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat, większych wydatków na pomoc bezrobotnym, ograniczenia stosowania śmieciowych umów o pracę i podniesienia niezmienianych od dawna progów dochodowych upoważniających najuboższych do świadczeń rodzinnych i socjalnych.
Domagają się też odejścia szefa Komisji Trójstronnej, ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Autor: db//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24