Problem z dopalaczami ciągle aktualny. Zamykane sklepy otwierają się na nowo, a wysokie kary nie są uiszczane. Ostatni incydent z mężczyzną, który pod wpływem dopalaczy - rozebrany - "kierował" w Łodzi ruchem, nie jest jedyny. Relacja reportera "Faktów" TVN.
Młody człowiek nago w centrum Łodzi zaczął "kierować" ruchem. Tańczył na ulicy wśród przejeżdżających samochodów, kładł się na chodniku. - Wydawało mu się chyba, że jest śmieszny. Na widok patrolu stał się agresywny - relacjonuje Radosław Kluska z łódzkiej straży miejskiej. Według straży miejskiej mężczyzna był pod tak silnym wpływem dopalaczy, że nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi. Ale to niejedyny taki przypadek.
Wojna nadal trwa
Nie ma dnia, by do szpitali nie trafiało co najmniej kilku pacjentów w podobnym stanie. Tylko w ubiegłym tygodniu w Rzeszowie po zażyciu dopalaczy zmarł młody mężczyzna. Tymczasem w Polsce problemów ze znalezieniem tych używek nie ma. Można kupić je nie tylko przez internet, ale też w całodobowych sklepach.
- Dzisiaj tych punktów w całej Polsce jest maksymalnie 100 i są one regularnie zamykane - deklaruje Tomasz Białas, dyrektor Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Dzieje się tak jednak na krótko - po kilku dniach w tych samych miejscach otwierają się nowe sklepy.
W takim przypadku sanepid musi wysłać nową kontrolę, ponownie zbadać próbki, wydać kolejne decyzje o zamknięciu i czekać na odwołania.
Autor: mn/kka / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska w Łodzi