Polacy powinni skupić się na tym, co najważniejsze – zwracał uwagę w "Faktach po Faktach" w TVN24 przebywający w Kijowie były ambasador RP w Ukrainie Bartosz Cichocki. Zdaniem dyplomaty, nasz kraj "już teraz musi podejmować decyzje o częściowej militaryzacji gospodarki i społeczeństwa".
W środę amerykański Departament Stanu poinformował, że ambasada USA w Kijowie otrzymała informacje o "potencjalnym znaczącym ataku lotniczym". W związku z tym podjęto decyzję o wstrzymaniu w tym dniu pracy placówki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: W Kijowie słychać było eksplozje, ambasada ma "informację o możliwym poważnym ataku"
Były ambasador RP w Ukrainie Bartosz Cichocki pytany w "Faktach po Faktach" w TVN24 o sytuację w Kijowie, stwierdził, że "tu się tak żyje, że za sześć godzin, za dwanaście, a może za pół godziny wszystko, co w życiu mieliśmy, wszystko co się nam wydawało ważne, może przestać istnieć".
Stwierdził, że jak obywatele Ukrainy przysłuchują się dyskusjom politycznym w Polsce, to "patrzą na to, jak na jakąś rajską sytuację". – Spory o sądy, budżety mogą się im wydawać z innej planety, bo oni żyją właśnie tak, że giną w ciągu ułamków sekund ich najbliżsi i wszystko, co kochali i wszystko, co całe życie budowali – podkreślił. – Mimo to, ciągle starają się żyć normalnym życiem – dodał.
Cichocki: Putin chce cofnięcia czasu 40 lat wstecz
Zdaniem dyplomaty Polacy "powinni skupić się na tym, co najważniejsze". – Za chwilę, jeśli padnie Ukraina, to nasze bezpieczeństwo będzie nas kosztowało dużo więcej – ocenił. - Nie twierdzę, że Rosjanie natychmiast, w taki sam sposób jak Ukrainę, zaatakują Polskę, ale jednoznacznie wynika z wypowiedzi prezydenta (Władimira) Putina i jego otoczenia, że jemu nie chodzi o dwa, trzy, cztery obwody Ukrainy. Jemu chodzi o cofnięcie czasu 40 lat wstecz – zauważył.
Wyjaśnił, że jego zdaniem celem Putina jest pełne panowanie nad Ukrainą i wywieranie wpływu na najważniejsze decyzje dotyczące bezpieczeństwa państw Europy środkowej, w tym Polski.
Polska "musi podejmować decyzje o częściowej militaryzacji"
- Ukraina ma kim walczyć, ale chodzi o to, że w perspektywie pół roku do roku zdolności Ukrainy będą topnieć dużo szybciej niż rosyjskie – ocenił dalej Bartosz Cichocki.
Były ambasador RP w Ukrainie powiedział, że Polska "już teraz musi podejmować decyzje o częściowej militaryzacji gospodarki i społeczeństwa". – Nie mogą związki zawodowe w spółkach zbrojeniówki blokować zwiększenia produkcji uzbrojenia. Nie może być tak, że firmy czekają na jakiś kredyt czy gwarancje zakupowe z rozpoczęciem masowej produkcji amunicji. Nie możemy się też rozbrajać wewnętrznie – wyliczał.
- Nie możemy pozbywać się takich narzędzi jak Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, która dzisiaj nie jest w stanie opanować sytuacji w kilku miejscowościach dotkniętych powodzią, a dwa lata temu ona uratowała Ukrainę przed klęską w ciągu kilku dni – dodał.
Były ambasador RP w Ukrainie o potrzebie budowy siły, która odstraszy Rosję
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Wiesław Kukuła w październiku podczas inauguracji nowego roku w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu powiedział, że "wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa". Wcześniej, w marcu, premier Donald Tusk w wywiadzie dla europejskich gazet stwierdził, że żyjemy w czasach przedwojennych.
- Nie jestem za tym, aby straszyć, ale zgadzam się z oboma wypowiedziami, ale za tymi słowami nie idą czyny. Jesteśmy w stanie przedwojennym, ale nasza gospodarka i społeczeństwo żyje jakby się nic nie zmieniło – skomentował gość TVN24.
Dyplomata podkreślił, że jeśli ktoś nie jest w stanie tego zrozumieć, "to zapraszam do Kijowa czy nawet do Lwowa, czy do Odessy, gdzie prąd przez trzy dni był tylko przez dwie godziny". - Jeśli nie zaczniemy wyciągać wniosków i nie zbudujemy siły, która odstraszy Rosję, to będzie tak, jak mówi generał Kukuła. Będziemy pierwszym pokoleniem, które będzie musiało bronić naszych rodzin i domów na naszym terytorium – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka