Okazuje się, że nie wszystko jest w internecie za darmo. Istnieją pewne pożytki z czytania gazet, nawet za obcą walutę. Na przykład brytyjski dziennik "Financial Times" ostatnio wydrukował tekst, który chciałbym przeczytać w jakiejś polskiej gazecie. Ponieważ jednak nie wszyscy prenumerują "Financial Times", czuję się w obowiązku streścić, co tam wyczytałem.
Moją uwagę zwrócił szkic Francisa Fukuyamy "Putin na wojnie z liberalnym porządkiem". Fukuyama to modny w swoim czasie politolog, który w Polsce ma nieszczególną opinię, ponieważ pomylił się, przewidując światowe sukcesy demokracji liberalnej. Teraz próbuje wyjaśnić, dlaczego tak się stało, a za punkt wyjścia służy mu wojna Rosji przeciw Ukrainie. Zdaniem Fukuyamy, "jeśli nawet Putinowi uda się zająć Kijów i obalić prezydenta Zełenskiego, to nie będzie w stanie zapanować nad rozwścieczonym narodem ukraińskim, (...) będzie miał przeciw sobie świat demokratyczny zjednoczony, jak nigdy". Zastrzega jednak, że nie wolno istniejącego porządku liberalnego traktować jako coś danego raz na zawsze. "Jest to coś, o co musimy ciągle walczyć i co zniknie, kiedy opuścimy gardę" - powiada Fukuyama i dodaje: "Te problemy nie zaczęły się i nie znikną razem z Putinem".
Według badania ogłoszonego przez Freedom House - przypomina Fukuyama - na świecie od 16 lat jest coraz mniej wolności. Wartości liberalne atakowane są z dwóch stron. Konserwatywni populiści nie znoszą otwartej i zróżnicowanej kultury społeczeństw liberalnych, jednak - według Fukuyamy - wartości liberalne: wolność słowa i tolerancja, atakowane są także z lewej strony. Jego zdaniem "wielu postępowców także uważa, że polityka liberalna ze swoimi debatami i budowaniem konsensusu jest zbyt ospała i okazuje się bezużyteczna w rozwiązywaniu problemów ekonomicznych i rasowych spowodowanych przez globalizację". Według Fukuyamy "antyliberalną lewicę i antyliberalną prawicę łączy nieufność wobec nauki i doświadczenia". Jako przykład służy Fukuyamie podejście modnego francuskiego filozofa Michela Foucaulta, który stwierdził, że "'podejrzane elity' używają języka nauki, aby przesłonić własną dominację nad grupami zmarginalizowanymi, takimi jak homoseksualiści, osoby chore umysłowo albo więźniowie". Dziś - zauważa Fukuyama - "podobna niewiara w prawdę nauki karmi sceptycyzm antyszczepionkowców (...) i ogólnie kwestionuje wszelką wiedzę ekspercką".
Lewica skupiła się na prawach do indywidualnego wyboru i autonomii jednostki, a działo się to kosztem norm społecznych ważnych dla wspólnot ludzkich. Krytykując liberalizm, podnosiła zarzut, że jest to ideologia maskująca egoistyczne interesy białych mężczyzn, Europejczyków i heteroseksualistów. W ten sposób tradycyjne wartości liberalne stawały się ekstremistyczną karykaturą liberalizmu. Lewica widzi w kapitalizmie głównego sprawcę wzrostu nierówności, prawica - wroga wszelkich tradycyjnych wartości.
Wielkim triumfem idei liberalnych był upadek komunizmu, rozpad imperium sowieckiego i kształt świata, który wyłonił się po 1989 roku. Jednak od tamtego czasu minęło więcej niż jedno pokolenie. Żywe wspomnienie wojny i udręk realnego socjalizmu istnieje już tylko w pamięci ludzkiej, a tych ludzi jest coraz mniej.
Nie mam zamiaru bagatelizować potęgi indywidualnych ludzkich przeżyć, ale porównywanie doświadczeń pandemii z tragedią II wojny światowej jest niczym innym jak obrazą pamięci tych, którzy na tej wojnie zginęli i tych żywych, którzy ją pamiętają. Takie pomieszanie może zdarzyć się jedynie w społeczeństwach bezpiecznych i zadowolonych, które wojny nie przeżyły. Zerwanie ciągłości doświadczeń historycznych tworzy próżnię wypełnianą przez autorytarne bądź populistyczne reżimy w Rosji, w Chinach, w Syrii, w Wenezueli. To z tego pomieszania bierze się gotowość, by wierzyć w obietnice składane wyborcom przez włoski Ruch Siedmiu Gwiazd, niemiecką AfD, Marie Le Pen we Francji, Viktora Orbana na Węgrzech.
Nie wspominam o PiS-ie w Polsce, a przecież ta partia wykorzystuje podobne emocje.
Fukuyama na koniec swojego mądrego eseju wyraża przekonanie, że walka Ukraińców pokazuje, iż duch 1989 roku jest ciągle żywy w naszym zakątku świata. "’Drzemał, ale się przebudził" - twierdzi Fukuyama. Oby miał rację.
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24