Wniosek o uchylenie przez Sejm immunitetu Przemysława Wiplera został już poprawiony i trafił do prokuratora generalnego. Od decyzji Andrzeja Seremeta zależy teraz, czy i kiedy Sejm zajmie się sprawą.
Wniosek warszawska Prokuratura Apelacyjna wysłała do Seremeta w poniedziałek.
Ponad tydzień temu informowaliśmy, że apelacja zwróciła dokument do Prokuratury Rejonowej Warszawa – Śródmieście, która prowadziła śledztwo w sprawie Wiplera.
- Chodziło o poprawienie istotnych szczegółów we wniosku. Popieramy jego skierowanie, ale uważamy, że powinien zostać uzupełniony - mówił portalowi tvn24.pl Dariusz Korneluk, prokurator apelacyjny w Warszawie.
Sprawa w rękach Seremeta
Wniosek został poprawiony, a prokurator Korneluk przesłał go do prokuratora generalnego. Jeżeli Andrzej Seremet nie będzie miał zastrzeżeń, to najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu dokument zostanie wysłany do Sejmu.
Pod koniec lutego Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, poinformował, że zamierza pociągnąć posła do odpowiedzialności karnej w związku ze zdarzeniami z 30 października 2013 r. w Warszawie. Chodzi o incydent, gdy poseł opuszczał kub przy ul. Mazowieckiej w Warszawie. Według policji mężczyzna zachowywał się agresywnie i wulgarnie, chciał im wydawać polecenia.
Prokuratura chce, by Przemysław Wipler usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia policjantów.
Świętowanie z przyjaciółmi
Wipler z kolei relacjonował, że dowiedział się, iż jego żona jest po raz piąty w ciąży, w związku z czym wybrał się z przyjaciółmi świętować. - Poszliśmy na kolację z winem, później poszliśmy na drinka do lokalu, siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Gdy wychodziłem, zauważyłem, że się dzieją bardzo niepokojące rzeczy - była awantura przed tym lokalem - mówił poseł. Jak zapewniał, sam nie uczestniczył w zajściu, ale postanowił interweniować. - Na wstępie dosyć szybko użyto przeciw mnie gazu, przewrócono mnie na podłogę, kopano mnie w głowę, klęczano na mnie, skuto mnie kajdankami, pobito mnie. Wielokrotnie polewano mnie - był to na pewno jakiś żrący środek - byłem kopany w krocze, w plecy i po nogach - mówił poseł.
Przekonywał, że został brutalnie pobity, a lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia. Dodał, że badanie krwi, które zostało wykonane w szpitalu wykazało, że miał 1,4 promila alkoholu w organizmie.
Prokuratura: Znieważał i naruszał
- Dochodzenie wszczęto z urzędu. Przesłuchano w nim w sumie kilkudziesięciu świadków, odtworzono też zapisy nagrań monitoringu z miejsca zdarzenia - wyjaśnia prokurator Nowak. Według niego zgromadzony materiał dowodowy dostatecznie uzasadnił podejrzenie, iż Wipler popełnił dwa czyny: zmuszał przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, naruszając jednocześnie ich nietykalność cielesną oraz znieważał dwóch funkcjonariuszy słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych.
Przestępstwa te zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 3.
Sam Wipler w listopadzie 2013 r. zapowiadał, że gdy tylko będzie miał okazję, zrzeknie się immunitetu. Napisał również pismo do marszałek Sejmu, w którym in blanco się go zrzekł.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl)/jk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Szymczuk/Gość Niedzielny