- PiS chyba nie zdaje sobie sprawy, że kompromituje parlamentaryzm - mówił w "Faktach po Faktach" Włodzimierz Cimoszewicz, komentując sposób pracy nad projektem nowej ustawy o TK. W ocenie byłego premiera przepisy w proponowanym przez PiS kształcie nie rozwiążą sporu wokół Trybunału.
W środę wieczorem w Sejmie odbędzie się drugie czytanie projektu nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, wypracowanej na podstawie propozycji Prawa i Sprawiedliwości. W nocy zbierze się komisja sprawiedliwości i praw człowieka, a głosowanie odbędzie się prawdopodobnie w czwartek.
W "Faktach po Faktach" były premier Włodzimierz Cimoszewicz ocenił, że tak szybki tryb pracy nad ustawą dotyczącą elementu ustroju państwa nie jest odpowiedni. Jak dodał, w przeszłości zdarzały się sytuacje, że Sejm musiał pilnie przyjąć nowe przepisy, ale w sytuacjach nadzwyczajnych.
- Ustaw ustrojowych nie powinno się, czy wręcz nie wolno, przyjmować w taki sposób - stwierdził.
- Ryzyko popełnienia błędu jest ogromne, ale także (niepokojący jest - red.) brak refleksji, który jest oczywisty wtedy, kiedy nie daje się ludziom nawet możliwości wypowiedzenia się. Nie tylko posłom, którym zamykano usta, ale także przedstawicielom organów państwowych, mających tytuł do wypowiedzenia się, jak KRS - mówił, odnosząc się do burzliwego posiedzenia komisji sprawiedliwości i praw człowieka, które odbyło się w nocy z wtorku na środę.
- Mieliśmy do czynienia z kolejnym przekraczaniem pewnych granic kultury osobistej i politycznej - ocenił przebieg obrad komisji. - Powiedziałbym, że mieliśmy wręcz do czynienia z chuligańskim zachowaniem jednej z członkiń komisji, znanej posłanki PiS. To są rzeczy niedopuszczalne, to powinno być powstrzymane, to powinno być karane - stwierdził.
Jak dodał, "PiS chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że kompromituje parlamentaryzm".
Pośpiech przed spotkaniem z Obamą?
Cimoszewicz mówił, że powodem pośpiechu PiS może być nadchodzący szczyt NATO i zaplanowane spotkanie Andrzeja Dudy z prezydentem USA Barackiem Obamą. Zdaniem byłego premiera może chodzić "o możliwość powiedzenia, że właśnie polski parlament przyjął regulację dotyczącym Trybunału Konstytucyjnego".
- To jest chyba gra nie tylko na taki króciutki efekt, że będzie mógł to powiedzieć polski prezydent, ale również na to, że Amerykanie nie będą mieli jeszcze analizy tego, co uchwalono, a prezydent Stanów Zjednoczonych może być trochę bezradny, może przyjąć to "na wiarę" - tłumaczył.
W opinii byłego szefa polskiej dyplomacji jest to jednak "niemądra taktyka".
- Jeśli nawet Amerykanie nie zdążą w ciągu paru godzin przygotować opinii prezydentowi, to przedstawiając (później - red.) opinię krytyczną, ukazującą pewne sztuczki zastosowane w tej regulacji doprowadzą do tego, że (Amerykanie - red.) będą po prostu rozeźleni z powodu wprowadzenia w błąd - mówił.
Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że choć zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie sytuacja jest obecnie skomplikowana i wymagająca delikatności, "byłby zaskoczony", gdyby Barack Obama zbagatelizował kwestię sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego.
"To jest po prostu ponury żart"
Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości zaproponowane przez PiS przepisy ustawy o TK łamią konstytucję. Skrytykował m.in. rozwiązanie dotyczące sposobu przyjmowania orzeczeń i kolejności rozpatrywania wniosków.
- Chodzi o osiągnięcie realnego celu polegającego na uniemożliwieniu Trybunałowi rozpatrzenie spraw w rozsądnym terminie. Nikt nie powinien, zwłaszcza kontrolowany, a w tym wypadku ustawodawca jest kontrolowany, określać reguł kontroli organowi kontrolującemu - podkreślił.
- To jest tak, że Trybunał, oceniający konstytucyjność ustaw uchwalanych przez Sejm, raptem jest instruowany przez Sejm, kiedy ma zająć się ewentualnymi skargami na te ustawy. To jest po prostu ponury żart - powiedział. - To jest naruszenie reguł pomiędzy tymi niezależnymi władzami - dodał.
W opinii Cimoszewicza proponowane przepisy nie rozwiążą sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego.
Nacisk z Brukseli osłabnie?
Były szef MSZ ocenił, że nacisk Komisji Europejskiej na rząd w Warszawie może teraz ulec osłabieniu.
- Sprawa brytyjska jest znacznie ważniejsza. Wymaga teraz zmobilizowania wszystkich sił i środków Komisji do przygotowania negocjacji z Wielką Brytanią - tłumaczył.
- Jest rzeczą bardzo prawdopodobną, że nacisk będzie słabszy, co będzie niefortunne z punktu widzenia przyszłości naszego kraju - stwierdził.
Komentując rolę opozycji, Cimoszewicz przyznał, że "trudno mu jest sobie wyobrazić działanie, które by podnosiło poziom skuteczności nacisku na rządzącą większość", która - jego zdaniem - zachowuje się "niezwykle pewnie siebie i butnie".
- Myślę, że to się może zacząć zmieniać, kiedy także nastroje społeczne będą się zmieniały. A te, niestety, będą bardziej związane z sytuacją materialno-finansową ludzi niż dyskusjami o konstytucji - mówił.
Autor: kg//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24