Prosimy o nieparaliżowanie kraju w dniu, w którym kończą się ferie w czterech województwach i zaczynają w kolejnych czterech, w dniu, w którym są przewidziane kilkunastostopniowe mrozy - apelował prezes PKP SA Jakub Karnowski do związkowców, którzy na piątek zapowiedzieli dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Powodem sporu są ulgi dla kolejarzy.
Karnowski podkreślił, że nie rozumie, dlaczego dojdzie do strajku, skoro PKP "w dobrej wierze" przedłużyło obowiązywanie starych ulg do końca stycznia. Nowe - jak wyjaśnił - będą znacznie korzystniejsze, ponieważ obejmą większą liczbę pociągów, m.in. z kolei śląskich i wielkopolskich.
Zapewnił, że zostanie ulga w wysokości 99 proc. na przejazy drugą klasą. Nie będzie ona obniżona, co pierwotnie zapowiadały władze PKP.
- Tutaj z naszej strony jest duże ustępstwo, ponieważ pierwotnie miało to być 80 proc. - zaznaczył Karnowski.
PKP pierwsza klasa
Nie będzie natomiast takiej ulgi na przejazdy pierwszą klasą. - Na miłość boską, chodzi o to, że kolejarze nie będą mogli jeździć pierwszą klasą. Pierwsza klasa jest dla naszych najlepszych pasażerów - powiedział prezes PKP SA.
- W zamian za to, że kolejarze nie będą mogli na zasadzie 99 proc. jeździć pierwszą klasą, liderzy związkowi zażądali od nas 720 zł miesięcznie, to jest 8,5 tys. rocznie jako rekompensatę za tę ulgę. (...) To kwota absurdalna, oznaczałaby wzrost kosztów wynagrodzenia w grupie o 800 mln zł w sytuacji, w której mamy 4,5 mld długu - powiedział Karnowski, przypominając, że w ub. roku każdy z pracowników dostał podwyżkę w wysokości 250 zł.
- Zadaję pytanie, czy liderom związkowym chodzi o to, że kolejarze nie będą mogli jeździć pierwszą klasą, bo do tego sprowadza się zmiana jakościowa dotycząca finansowania ulg kolejowych - dodał Karnowski.
Relikt PRL-u
Karnowski zwrócił uwagę, że obecne ulgi dla kolejarzy zostały wprowadzone 1 maja 1989 r. przez bankrutujący PRL.
- To są relikty PRL-u, z ktorymi musimy sobie poradzić, jeśli mamy uratować grupę PKP - podkreślił.
Powiedział również, że nie rozumie, że związkowcy podnoszą wśród argmentów za strajkiem ulgi dla emerytowanych pracowników kolei, mimo że nie były one przedmiotem referendum strajkowego.
Przypomniał, że emeryci, którzy nadal będą chcieli mieć zniżkę, będą ją mogli sobie wykupić sami za 12 zł miesięcznie, a ci, których nie będzie na to stać, będą mogli otrzymać dopłatę.
Kosztowny strajk
Prezes PKP SA podkreślił również, że niepokoi go, że związkowcy przerzucają spór z pracodawcą na pasażerow, od których zależą miejsca pracy na kolei.
- Chcemy prosić, aby nie odbywało się to kosztem pasażerów - zaapelował Karnowski.
Prezes PKP SA podkreślił, że kolei nie stać na strajk i podważanie zaufania pasażerów. Dlatego dziwi się, jak przyznał, że związkowcy tego nie rozumieją i szukają pretekstu do strajku.
Karnowski zapewnił, że kolej zrobi wszystko, by zminimalizować skutki strajku dla pasażerów, jeśli nie da się go uniknąć.
- Mamy cały sztab kryzysowy, który pracuje nad tym, jak przetrwać te dwie godziny, problem w tym, że nie wiadomo, gdzie będzie ten strajk - powiedział prezes PKP SA.
Związkowcy kolejowi przeprowadzą w piątek w godz. 7-9 strajk ostrzegawczy. Jego zakres nie jest jeszcze ustalony.
Populistyczna gadka
Henryk Grymel z Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ "Solidarność" stwierdził na antenie TVN24, że to, co mówią władze PKP na temat jazdy w pierwszej klasie jest absolutną bzdurą.
- Nie wszyscy kolejarze jeżdżą pierwszą klasą, to populistyczna gadka - powiedział Grymel, wyjaśniając, że - zgodnie z przepisami - dopiero po przepracowaniu określonej liczby lat ma się prawo do niemal darmowych przejazdów pierwszą klasą, a ci, którzy zaczęli pracę na kolei od 2001 r. w ogóle nie mają takich praw.
Nie jest prawdą - jak stwierdził Grymel - również to, że kolejarze mają ulgi w drugiej klasie na poziomie 99 proc. Jego zdaniem, realna ulga to 80 proc. Nie wyjaśnił jednak, co to oznacza.
Grymel przekonywał również, że związkowcy - w referendum strajkowym - opowiedzieli się za pozostawieniem ulg na starych zasadach, które dotyczyły również emerytowanych pracowników kolei.
Powtórzył, że związkowcy chcą zastrajkować, bo pracodawcy złamali zasady negocjacji i po tym, jak zostały one zawieszone, wymuszają - jak stwierdził - na pracownikach podpisanie oświadczeń, że zgadzają się na ulgi na nowych zasadach.
- Zamiast przygotować się do rozmów, wykorzystano ten czas niezgodnie z intencją - zarzucił władzom PKP Grymel.
- Jeśli my, jako strona społeczna, uważamy, że negocjacje nie mają możliwości by zakończyć się pozytywnie, to mamy prawo do jednorazowego, dwugodzinnego strajku - dodał związkowiec.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24.pl