Zestrzeliwanie rosyjskich rakiet nad terytorium Ukrainy to nie będzie indywidualna decyzja Polski - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz. Wicepremier, szef MON przebywa w Waszyngtonie na szczycie NATO. W rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną mówił, że jednym z tematów, który porusza z sojusznikami, jest wsparcie w kwestii obrony polskiej granicy.
W Waszyngtonie odbywa się szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego. W wydarzeniu oprócz przywódców państw NATO weźmie też udział m.in. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Polskę reprezentują prezydent Andrzej Duda, szef MSZ Radosław Sikorski i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Ten ostatni w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną powiedział, że ponad 10 tysięcy żołnierzy wojsk NATO stacjonuje w Polsce. Ocenił, że chociaż w wymiarze wojskowym jest to bardzo dobry sygnał, to jednak Polska "oczekuje większego zaangażowania na przykład przy budowie Tarczy Wschód". - Jeśli chodzi o ochronę przy granicy przed bandytami, którzy próbują wbijać nóż w żołnierzy polskich, to tutaj oczekujemy wsparcia sojuszniczego krajów Unii Europejskiej i krajów NATO-wskich. O tym rozmawiamy w Waszyngtonie - przekazał.
- To jest dla nas bardzo ważna sprawa, żeby granica, wschodnia flanka NATO, wschodnia granica Unii Europejskiej stała się sprawą międzynarodową, a nie tylko sprawą polską - dodał.
Szef MON: Polska sama nie zdecyduje w sprawie zestrzeliwania rosyjskich rakiet
Minister Obrony Narodowej zapowiedział, że po szczycie NATO w Waszyngtonie Ukraina może liczyć na to, że otrzyma kolejne dostawy broni, a także kolejne treningi dla żołnierzy, między innymi w Polsce.
Pytany, czy Wojsko Polskie, zgodnie z apelami ukraińskich władz, będzie zestrzeliwać z naszego terytorium rosyjskie rakiety, podkreślił, że "Ukraińcy mówią o tym od dawna i nie mówią tylko o Polsce, ale o krajach NATO". - To naturalne, że Ukraina będzie mówić dużo wyżej, niż będzie mogła osiągnąć i tak też może być w tym przypadku - ocenił.
- Jeżeliby taka decyzja była, to może być to tylko decyzja sojusznicza. Nigdy to nie będzie decyzja indywidualna. (...) Kluczowe zdanie Stanów Zjednoczonych, które są dość sceptyczne w tej sprawie, więc Polska samodzielnie takiej decyzji na pewno nie podejmie - podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz.
W kontekście zapowiadanego przez USA przeniesienia systemów Patriot na Ukrainę, szef MON zastrzegł, że "Polska będzie miała te Patrioty, które są dzisiaj". - Rozmawiałem podczas szczytu z sekretarzem obrony Lloydem Austinem na temat obecności Patriotów w Polsce, powiedział: "nie jest tutaj nic zagrożone, będziemy u was" - wspomniał.
- Na pewno zostają amerykańskie Patrioty do chronienia lotniska w Rzeszowie. To jest zasadniczy punkt związany z dostawami na Ukrainę. Musimy chronić to, co służy Ukrainie, a to bardzo jej służy - wyjaśnił.
Budżet na obronność "może być tylko wyższy"
Szef MON potwierdził, że polski budżet na obronność w przyszłym roku będzie dużo wyższy niż w tym roku, "i dużo wyższy niż przez lata poprzedników". - Teraz jest 4 procent (PKB), więc proszę sobie wyobrazić, ile będzie w przyszłym roku. To jest najwięcej ze wszystkich państw NATO. Nikt tyle nie wydaje. Nie wyobrażam sobie, aby dzisiaj ktokolwiek zdecydował się na jakiekolwiek obniżenie (budżetu) - powiedział.
Władysław Kosiniak-Kamysz pytany, czy w rozmowie z prezydentem Andrzejem Dudą zapowiedział swoje odejście w przypadku obniżenia wydatków na obronność, wyjaśnił, że tego typu deklarację złożył publicznie, a nie w rozmowie z prezydentem. - Nie wyobrażam sobie, żeby w najbliższych latach budżet na armię, na uzbrojenie był niższy. Może być tylko wyższy - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/mblaszczak