- Dziś działania rządu i działania pani premier są skierowane na kampanię wyborczą - uważa dr Bartłomiej Biskup z Instytutu Nauk Politycznych UW. - Merytorycznie nie służy to niczemu, bo nie da się w tak krótkim czasie omówić podstawowych problemów - uważa. I przestrzega przed ryzykiem otarcia się o śmieszność.
Premier Ewa Kopacz kontynuuje zapowiedzianą 18 października wizytację wszystkich ministerstw. W ostatni dzień miesiąca szefowa rządu miała zaplanowane odwiedziny w resortach sprawiedliwości, obrony oraz administracji i cyfryzacji.
Jak podkreśla dr Bartłomiej Biskup z Instytutu Nauk Politycznych UW jest to działanie typowo wizerunkowe. - Ma pokazać, że pani premier wszystkiego osobiście dogląda i o wszystkim decyduje.
Merytorycznie bezpodstawne
- Merytorycznie nie służy niczemu, bo nie da się w tak krótkim czasie omówić podstawowych problemów - podkreśla dr Biskup. Według niego świadczy o tym czas przeznaczony na spotkanie w jednym ministerstwie - godzina.
Premier Kopacz dzięki tym spotkaniom ma szansę jedynie zapoznać się z tymi wiceministrami, którym jeszcze nie zdążyła uścisnąć dłoni. - Wielu ich nie będzie - zwraca uwagę dr Biskup. Jak, przypomina, większość stanowisk zajmują znani premier posłowie i posłanki.
"Za duży poziom abstrakcji"
W jego ocenie "to już jest za duży poziom abstrakcji". - To może odnieść odwrotny od zamierzonego skutek - przestrzega. Według niego nietrudno otrzeć się w o śmieszność i umniejszyć stanowisku, jakie obejmuje Kopacz.
- Większy miałoby to sens, gdyby odbywała się neutralna rozmowa, trwająca godzinę, dwie czy trzy i później byłoby ogłoszone, że na przykład: ministerstwo sprawiedliwości w tym roku się zajmie tym, tym i tym, że na tym się koncentruje, że to właśnie zostało na spotkaniu omówione - podpowiada.
Autor: mb/kka / Źródło: tvn24