Polska jako kraj, jako naród nie była współodpowiedzialna za Holokaust. To niezmiernie istotne, by w najbliższej przyszłości to wyjaśnić, rozmawiać między innymi z przyjaciółmi w Izraelu i USA - mówił premier Mateusz Morawiecki podczas piątkowej wizyty w Markowej (Podkarpacie). Pytany o polityczne konsekwencje nowelizacji ustawy o IPN, które wzbudziły protesty Izraela i USA, wyraził nadzieję, "że to tylko tymczasowe, chwilowe osłabienie tych relacji".
Morawiecki spotkał się z przedstawicielami mediów zagranicznych i krajowych w Markowej koło Łańcuta, skąd pochodziła rodzina Ulmów, zamordowana za ukrywanie Żydów.
- Polska jako kraj, jako naród nie była współodpowiedzialna za Holokaust. Fakt, że niektórzy ludzie tego nie wiedzą czy też tego nie rozumieją, powoduje jednocześnie, że może nie znają faktów albo nie mają woli zrozumienia pewnych faktów - powiedział. Jak dodał, jest to dla niego "osobiście bardzo smutne".
- Z drugiej strony jest to niezmiernie istotne, by w ciągu następnych kilku lat, najbliższej przyszłości, to wyjaśnić - zaznaczył. - Aby porozmawiać z naszymi przyjaciółmi w Izraelu, z naszymi przyjaciółmi w Stanach Zjednoczonych i z naszymi partnerami w innych krajach w Europie i aby to wyjaśnić - dodał szef polskiego rządu.
"To jest nasz Rubikon"
- Zamknijmy na chwilę oczy i wyobraźmy sobie, jak historia będzie wyglądała za 50, 100, może za 150 lat. Byli naziści, kim byli ci naziści na dobrą sprawę, ludzie będą pytać. Byli też jacyś, co wspierali tych najeźdźców. Gdzie zabito większość Żydów? Większość Żydów zabito w Generalnej Guberni. Niektórzy mówią, że to Polska. Jest to sposób, którym opisuje się to terytorium, bo wtedy nie było Polski jako takiej - mówił Morawiecki.
- I za 50 lat czy też za 100 lat nazistów przecież tam nie ma i nie będzie. Polacy nadal żyją w tym regionie, mam nadzieję, że będą nadal żyli. Mam nadzieję, że Ukraińcy też będą - nasi sąsiedzi i pozostali też. Może to właśnie oni są winni temu, co się stało? No właśnie nie. To jest nasz Rubikon w tym momencie. Nie pozwolimy nikomu, aby używał frazy "polskie obozy śmierci" - oświadczył szef rządu.
"Potępiamy zbrodnie niezależnie od pochodzenia"
Morawiecki powiedział, że potępia "wszelkie zbrodnie, które zostały popełnione przez Polaków, Ukraińców i Żydów". - Potępiamy zbrodnie niezależnie od pochodzenia (zbrodniarzy) - dodał. Szef rządu stwierdził, że za wszystkie zbrodnie, wszystkie ofiary i wszystko, co się stało w trakcie II wojny światowej, odpowiedzialność ponoszą Niemcy. - Jeżeli chcemy przypisać odpowiedzialność za te wszystkie zbrodnie wojny ofiarom, to jest afront w stosunku do tych ofiar, jak i do wszystkich innych, którzy chcieli w tym czasie pomóc swoim bliźnim, jak na przykład rodzina Ulmów - zaznaczył. Przypomniał, że Polska była okupowana podczas II wojny światowej przez ponad 2 tysiące dni. - W trakcie tych dni codziennie około 3 tysięcy polskich obywateli było mordowanych. Każdego dnia co najmniej 10 Polaków było zabijanych, ponieważ pomagali żydowskim braciom. Nie wolno nam o tym zapomnieć - dodał.
"Straciliśmy naszą przyszłość"
- Nie chodzi tylko o prawdę i o historię, chodzi też o to, co straciliśmy w roku 1939: straciliśmy wtedy naszą przyszłość - mówił premier dziennikarzom.
Wyraził przekonanie, że także obecnie życie gospodarcze i społeczne Polski jest uwarunkowane tym, co się stało podczas II wojny światowej i jej skutkami. - Nasz rozwój po 1989 roku był zdeterminowany tym, co się działało przez 45 lat reżimu komunistycznego - powiedział premier. Mówił, że w czasach, kiedy nastąpił "totalny upadek naszej gospodarki", ekonomiści uważali, że Polska musi sprzedać swoje firmy.
- W tej chwili połowa naszego przemysłu jest w rękach naszych partnerów zagranicznych - dodał.
"Chciałbym zaprosić wszystkich historyków"
Premier podkreślał, że badania dotyczące II wojny światowej muszą być możliwe, a on sam chciałby je wspierać.
- Chciałbym zaprosić wszystkich historyków, którzy chcieliby jeszcze bardziej zagłębić się w temat tych strasznych czasów II wojny światowej - mówił. - Każdy, kto chce nam pomóc i naszym przyjaciołom z Izraela, aby odkryć całą prawdę dotyczącą zbrodniarzy: niezależnie, czy pochodzenia polskiego, rosyjskiego, ukraińskiego, czy żydowskiego - wszyscy muszą przybyć i wszyscy są jak najbardziej mile widziani, aby przyjechać do Polski i przeprowadzić takie badania naukowe - podkreślił. Morawiecki powiedział też, że odpowiedzialność za wszystko, co się działo po 1989 roku, ponosi "niezależna Polska". - Rząd Polski jest odpowiedzialny za to, co się stało po 1989 roku. Co się stało po 1939 roku i później, w 1944, 1945 roku - to już jest odpowiedzialność Niemiec. A za to, co się stało w czasach komunistycznych w Polsce, po 1945 roku - za to odpowiedzialni są komuniści albo (...) jest to odpowiedzialność Związku Radzieckiego - oświadczył premier.
Nowelizacja ustawy o IPN "nie zamknie ust badaczom"
Morawiecki mówił też, że uchwalona przez parlament nowelizacja ustawy o IPN "nie ograniczy wolności słowa". - Ta ustawa na pewno nie zamknie ust badaczom, na pewno nie ograniczy wolności słowa. Na pewno nie - zapewnił. - Jeśli ktoś chce przeprowadzać badania albo mówić, że pojedyncze osoby były zaangażowane w pewne zbrodnie - pewni polscy bandyci brali udział w tym - ma prawo tak robić - powiedział Morawiecki. Podkreślał jednak, że cała prawda historyczna musi zostać odkryta i zaprezentowana. Powiedział, że wpiera ustawę i jej proces legislacyjny, ale również to, by wyjaśnić pełną jej intencję. - Nie zrobiliśmy wszystkiego (...) żeby wyjaśnić naszą historię - ocenił premier. - 25 lat wolnej, niepodległej Polski z tego punktu widzenia były według mnie stracone - zaznaczył. - Wspieram to w takim kształcie, jak zostało napisane, ale w tym samym zdaniu muszę dodać, że wspieram wszelkie wyjaśnienia i wszelkie sposoby dodatkowego wyjaśnienia dla naszych przyjaciół - zaznaczył dopytywany, czy zgadza się z zapisami ustawy.
"Troszeczkę inny wybór słów doprowadziłby do tego samego rezultatu dla nas"
Szef rządu przyznał, że termin przyjęcia nowelizacji ustawy o IPN jest "co najmniej niefortunny".
Podkreślił, że wypracowanie kompromisu jest możliwe. - Myślę, że wspólnie z naszymi przyjaciółmi z Izraela, gdybyśmy usiedli razem, odbyli szczerą dyskusję i dialog, jestem przekonany, że moglibyśmy znaleźć rozwiązanie - ocenił Morawiecki. Wyraził nadzieję, że w ciągu najbliższych dni lub tygodni sprawa zostanie wyjaśniona. - Troszeczkę inny wybór słów doprowadziłby do tego samego rezultatu dla nas, ale jednocześnie wyeliminowałby wszelkie wątpliwości, które są teraz w opinii publicznej - powiedział premier. Wyraził nadzieję, że teraz osiągniemy wyeliminowanie tych wątpliwości.
"Musimy włożyć bardzo dużo wysiłku, aby wyeliminować kłamstwa"
Szef rządu przekonywał, że polska "polityka historyczna była całkowicie odwrócona do góry nogami". - Była albo nieistniejąca, albo była całkowicie niewłaściwa, oczywiście nie cała, ale niestety większość - powiedział Morawiecki.
- Musimy włożyć bardzo dużo wysiłku w to, aby odkryć prawdę, aby wyeliminować wszelkie kłamstwa. Ale chcemy to czynić wraz z naszymi partnerami, dlatego chcemy być tak otwarci, jak to tylko możliwe dla wszystkich historyków, ze wszystkich krajów - podkreślił premier. Zaznaczył, że wszelkie badania naukowe, szczególnie te poświęcone "smutnym epizodom historycznymi dla Polski i dla Polaków" są bardzo potrzebne.
"Stosunki z Izraelem są bardzo istotne"
Premier pytany o polityczne konsekwencje nowelizacji ustawy o IPN, które wzbudziły protesty Izraela i USA, wyraził nadzieję, "że to tylko tymczasowe, chwilowe osłabienie tych relacji". Morawiecki wyraził też przekonanie, że polskie władze zdołają wyjaśnić rządom innych państw, że chodzi o sprzeciw wobec takich sformułowań jak "polskie obozy śmierci".
- Mam nadzieję, że będziemy mogli wyjaśnić nasz punkt widzenia i że te relacje wkrótce się poprawią - powiedział. - W pełni zgadzam się, że te stosunki, szczególnie z Izraelem, są bardzo istotne - podkreślił szef rządu.
Zapewniając, że Polska "silnie wspiera Izrael" przypomniał, że Polska w Radzie Bezpieczeństwa ONZ wstrzymała się od głosu nad rezolucją w sprawie wycofania przez USA uznania Jerozolimy za stolicę.
- Myślę, że jest to naprawdę ważny moment w historii naszych stosunków, z punktu widzenia Izraela - dodał.
"Odwrócić fałszywą narrację"
Wizyta z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego oraz przedstawicieli mediów zagranicznych i krajowych w Markowej koło Łańcuta rozpoczęła się od zwiedzania Muzeum Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej.
W czasie wizyty w Markowej premierowi towarzyszą między innymi wiceprezes IPN i członek zespołu ds. dialogu historyczno-prawnego z Izraelem Mateusz Szpytma i wiceminister spraw zagranicznych ds. polityki azjatyckiej, amerykańskiej i bliskowschodniej oraz dyplomacji ekonomicznej Marek Magierowski, który - według nieoficjalnych doniesień medialnych - jest kandydatem na ambasadora RP w Izraelu.
Wśród uczestników delegacji jest również Jonny Daniels, prezes fundacji From the Depths, która zajmuje się problematyką stosunków polsko-żydowskich. Uczestnicy spotkania w Markowej otrzymali tekst w języku polskim i angielskim poświęcony Polakom, którzy ratowali Żydów. Rozpoczynając wizytę w Markowej, premier złożył kwiaty pod pomnikiem poświęconym "pamięci Żydów ofiar zagłady i nieznanych Polaków zamordowanych za niesioną im pomoc", szef rządu złożył też kwiaty na grobie rodziny Ulmów.
Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej koło Łańcuta na Podkarpaciu upamiętnia Polaków, którzy podczas niemieckiej okupacji, ryzykując życie, próbowali uratować lub uratowali Żydów. Ma upowszechniać wiedzę o Polakach, którzy - mimo grożącej za to kary śmierci - pomagali ludności żydowskiej skazanej przez III Rzeszę na zagładę.
Powstało w Markowej, gdzie 24 marca 1944 roku niemieccy żandarmi zamordowali ośmioro Żydów z rodzin Didnerów, Gruenfeldów i Goldmanów oraz ukrywających ich: Józefa Ulmę, będącą w zaawansowanej ciąży jego żonę Wiktorię i sześcioro dzieci Ulmów. Najstarsza spośród rodzeństwa Stasia miała osiem lat. W liczącej około 4,5 tysiąca mieszkańców Markowej Ulmowie nie byli jedyną rodziną, która ukrywała Żydów. Co najmniej 20 innych Żydów przeżyło okupację w pięciu chłopskich domach. Przed II wojną światową w Markowej mieszkało około 120 Żydów.
Autor: momo//kg / Źródło: PAP