Zapadł ostateczny wyrok w sprawie plagiatu i wykorzystania cudzego utworu przez zespół "Ich Troje". Michał Wiśniewski przegrał proces z więźniem odsiadującym wyrok za podwójne zabójstwo i musi zapłacić mu odszkodowanie.
W ubiegłym roku sąd pierwszej instancji orzekł, że liderzy zespołu "Ich Troje" - Michał Wiśniewski i Jacek Łągwa oraz wytwórnia Universal Music Polska mają zapłacić w sumie prawie 70 tys. zł powodowi za naruszenie praw autorskich więźnia Piotra Bogdanowicza. Chodziło o bezprawne - zdaniem więźnia - wykorzystanie fragmentów jego wierszy i aforyzmów w tekście piosenki pt. "Jeanny - end of the story", która znalazła się na trzeciej płycie zespołu.
Bezskuteczna apelacja - trzeba płacić
Wytwórnia płytowa wypłaciła powodowi część pieniędzy po wyroku. Jednak Michał Wiśniewski złożył apelację (apelacja Łągwy została odrzucona, bo muzyk jej nie opłacił). Sąd apelacyjny na dzisiejszym posiedzeniu oddalił wniosek Wiśniewskiego i orzekł, że muzyk musi zapłacić część z 70 tysięcy na rzecz Bogdanowicza. Lider zespołu będzie musiał również przeprosić więźnia na łamach prasy ogólnopolskiej.
Sąd nie dał wiary
Pełnomocnik Wiśniewskiego, mecenas Jan Tyszkiewicz podkreślał, że sąd okręgowy pobieżnie potraktował opinię językoznawcy. Jak argumentował, była ona korzystna dla jego klienta, bowiem biegły uznał, że piosenka nie jest plagiatem, a muzyk jedynie inspirował się twórczością więźnia. 10 grudnia sąd apelacyjny nie dał wiary jednak temu tłumaczeniu i odrzucił apelację.
Więzień dał Wiśniewskiemu swoje wiersze
Sprawa miała swój początek w 1998 roku w Zakładzie Karnym w Potulicach, gdzie odbył się koncert "Ich Troje". Po występie Michał Wiśniewski spotkał się z jednym z więźniów, Piotrem Bogdanowiczem, który odbywał karę 25 lat więzienia za podwójne zabójstwo. Więzień przekazał liderowi zespołu maszynopisy ze swoimi wierszami i aforyzmami, aby mógł on poznać jego twórczość. Według Bogdanowicza, nie było wtedy mowy o wykorzystaniu wierszy w jakikolwiek sposób. Powód utrzymuje, że wymienił się z artystą adresami i telefonami.
W 2001 roku skazany przypadkiem usłyszał utwór "Jeanny - end of the story" w radiu. Wyjaśnił, że usiłował się skontaktować z Wiśniewskim telefonicznie i listownie, ale telefon okazał się nieaktualny, a odpowiedzi na listy nie otrzymał. W 2003 roku wystąpił z pozwem do sądu. Rok później rozpoczął się proces.
Źródło: TVN24, PAP