69-letnia kobieta zatrzymała się samochodem na drodze - w Wilkowicach pod Bielskiem-Białą - na wysokości jednego z domów. Mieszkaniec zadzwonił na 112, ponieważ kierująca nie dawała oznak życia. Ratownicy medyczni podjęli reanimację, jednak nie odniosła ona skutku. Kobieta zmarła. Decyzją prokuratora, rodzina zabrała ciało i samochód.
Do tragedii doszło w piątek (3 grudnia) rano we wsi Wilkowice pod Bielskiem-Białą w województwie śląskim. Jak informuje Roman Szybiak, rzecznik bielskiej policji, o godzinie 7.40 na numer 112 wpłynęło zgłoszenie od mieszkańca ulicy Wyzwolenia, że na wysokości jego posesji zatrzymał się samochód. Siedząca za kierownicą kobieta miała zasłabnąć.
- Zespół pogotowia ratunkowego podjął akcję reanimacyjną, jednak nie przyniosła ona skutku. 69-letnia kobieta zmarła - mówi Szybiak.
Według lokalnego portalu bielskiedrogi.pl do przyjazdu karetki reanimację prowadzili świadkowie zdarzenia - kierowcy, którzy się tam zatrzymali. Policja nie ma informacji na temat udziału świadków.
69-latka mieszkała w sąsiedztwie Wilkowic, we wsi Łodygowice. Z tego kierunku w piątek jechała.
"Zjechała z drogi, zorientowała się, że coś się dzieje"
Samochód stanął na pasie ruchu. - Jadący za nim kierowcy musieli go omijać, ale nie spowodowało to większych utrudnień w ruchu ani zdarzenia drogowego. Pani prawdopodobnie zorientowała się, że coś się z nią dzieje i świadomie zatrzymała samochód - mówi Szybiak.
Policjanci oczekiwali na lekarza, który wstępnie ustali przyczynę śmierci. Jak mówił Szybiak, zespół pogotowia ratunkowego nie był w stanie tego zrobić. Przyczyna śmierci miała przesądzić o decyzji prokuratora, czy zarządzić sekcję zwłok.
Działania policji zakończyły się kilka minut po godzinie 11. - Kobieta zmarła z przyczyn naturalnych, wynikających z jej stanu zdrowia. Ponieważ prokurator wykluczył udział osób trzecich w zdarzeniu, odstąpił od dalszych czynności. Ciało zostało wydane rodzinie, podobnie jak samochód - mówi Szybiak.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: DarSzach / Shutterstock