Odważna, stanowcza, radosna, pewna siebie i pełna wiary w to, że urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą. Ignorowała chorobę, chociaż wiedziała jak jest poważna - tym optymizmem i uporem godnym zodiakalnego Barana zarażała innych - podkreślali zgodnie goście "Magazynu 24 godziny". I dodawali: - O Agacie Mróz nie da mówić się inaczej, jak o bohaterce.
Chociaż Agata Mróz, jedna z naszych najbardziej utytułowanych siatkarek i najlepszych "środkowych" świata przegrała walkę z białaczką, to jej upór i chęć do walki o własne życie pokazały, że można i trzeba wierzyć do końca. Goście "Magazynu 24 godziny" byli zgodni: - Bitwa, jaką stoczyła Agata powinna być drogowskazem dla wszystkich chorych.
Walczyła z uporem, bo miała dla kogo...
- Przy takich operacjach ryzyko infekcji jest zawsze bardzo duże. Ona miała świadomość tego ryzyka. Zdecydowała się jednak na przeszczep, bo chciała być zdrowa... chciała walczyć na boisku. Miała dla kogo żyć - podkreślała dr Izabella Kopeć z Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, która opiekowała się Agatą Mróz w czasie jej ciąży.
Nasza złota siatkarka przegrała mecz o życie, ale jej zapał i optymizm zaraził na stałe wiele osób. - Właśnie dlatego ona nadal jest z nami i zawsze będzie w naszych sercach. Do końca się nie poddawała, wierzyła. Agata była osobą, która zarażała optymizmem - mówiła jej koleżanka z drużyny Dominika Leśniewicz. Siatkarka przyznawała, że rzadko rozmawiała z Agatą o jej chorobie, nawet wtedy, gdy wszystko było jeszcze dobrze i razem zdobywały medale na parkiecie. - Ona mówiła o tym bardzo niechętnie. Ignorowała tę chorobę - tłumaczyła Leśniewicz.
Zawsze walczyła o najwyższe cele
- Ignorowała, ale zdawała sobie sprawę z tego, jak jest ona poważna - prostował były trener Agaty Mróz Zbigniew Krzyżanowski. I dodawał: - Trudno uwierzyć, że ona już nie pokaże nam swojej gry. Była dla nas symbolem walki. Miała wyjątkową mentalność. Była pogodna, ale i asertywna - wiedziała czego chce. Zawsze stawiała sobie najwyższe cele. I rzeczywiście nigdy nie było widać po niej, że dręczy ją choroba. Ignorowała ją, bo wierzyła, że jest urodzona pod szczęśliwą gwiazdą - mówił.
Bohaterów było dwoje
Agatę Mróz bardzo ciepło wspominać będą też na pewno dziennikarze, bo – jak podkreślał Marcin Majewski z NSport – „nigdy nie odmawiała wywiadu, cieszyła się, że ktoś interesuje się jej ukochaną dyscypliną". - Rozmawiałem z nią kilka razy. Zawsze była zadowolona, że tak dużo mówiliśmy o siatkarkach. Podkreślała, że dzięki temu wychodzą z cienia siatkarzy. Jeszcze dwa tygodnie temu byłem pewien, że nie może być źle... że to się musi udać. Zwłaszcza kiedy patrzyłem na jej uśmiech. To było niesamowite – mówił wzruszony.
Ryszard Bosek, który też trenował Agatę, przyznał, że „negowanie” przez nią choroby „rzeczywiście było imponujące". – Ona wiedziała, że musi się wyleczyć i już – mówił trener, który dzisiaj sam zmaga się z chorobą nowotworową.
Ale środowe popołudnie miało według Majewskiego jeszcze jednego bohatera – męża Agaty Mróz: - Bardzo mi zaimponował. Umarła jego żona, a on mówił o innych… o tym, że jest więcej dawców, że może ta śmierć uratuje kilka innych istnień. Gdybym to ja mógł przyznawać medale – przyznałbym go właśnie jemu – podkreślał dziennikarz.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24