Słynna już "bestia z Mokrej" to prawdopodobnie duży kot drapieżny, który od początku marca grasuje na Opolszczyźnie. Teraz wojewoda opolski uruchomił specjalną infolinię w sprawie drapieżnika, a teren, gdzie może przebywać zwierzę, jest cały czas monitorowany.
- Wszyscy, którzy widzieli zwierzę lub zauważyli ślady jego działalności, mogą przez całą dobę dzwonić pod numer 0 800 163 136, lub 77 92 87 (dla posiadaczy telefonów komórkowych) - poinformował rzecznik wojewody, Kordian Michalak. Informacje i zdjęcia "bestii z Mokrej" nadsyłajcie też na platformę Kontakt TVN24.
Zwołano sztab kryzysowy
W sprawie dzikiego zwierzęcia spotkał się wojewódzki sztab kryzysowy. Ustalono, że zwierzę może w tej chwili przebywać na terenie któregoś z pięciu powiatów: wschodniej części nyskiego, prudnickiego, głubczyckiego, kędzierzyńskiego, krapkowickiego oraz południowej części opolskiego.
Wojewoda Ryszard Wilczyński zwrócił się do starostów tych pięciu powiatów o pilne wydanie komunikatu ostrzegającego dla mieszkańców. - Chodzi o dokładne zamykanie wszelkich pomieszczeń ze zwierzętami hodowlanymi i domowymi, zwracanie szczególnej uwagi na dzieci, niewchodzenie do lasów i nieprzebywanie w ich okolicach - mówił. Zdecydowanie odradził uczestnictwo w poszukiwaniach zwierzęcia.
W te zaangażowano - oprócz służb wojewody - także Polski Związek Łowiecki, Straż Łowiecką, policję i leśniczych. - Teren prawdopodobnego przebywania kota jest więc cały czas penetrowany i obserwowany, poszukiwane są ślady zwierzęcia - wyjaśnił rzecznik.
Irbis, puma czy lampart?
Drapieżnik - ślady wskazują, że jest to prawdopodobnie irbis, puma lub lampart - od kilkunastu dni poluje na Opolszczyźnie. Jego ofiarą padały do tej pory prosięta, cielęta, tucznik, sarna i króliki. Atakował w miejscowościach w powiatach prudnickim, głubczyckim i kędzierzyńskim. Służby wojewody dysponują amatorskim filmem, nakręconym na początku marca. Na nagraniu widać dużego kota skradającego się po śniegu.
W opinii dyrektora opolskiego ogrodu zoologicznego Lesława Sobieraja drapieżnik grasujący na Opolszczyźnie może być tym samym zwierzęciem, które pół roku temu widziane było pod Krakowem. - Na tamtych zdjęciach widać, że to młody drapieżnik, a na naszych jest kot mający około roku. To by się zgadzało - ocenił. Poza tym - zdaniem specjalisty - po zachowaniu zwierzęcia można przypuszczać, że nie jest to drapieżnik, który wydostał się na wolność tydzień czy dwa tygodnie temu. - On swobodnie żyje co najmniej od kilku miesięcy - dodał Sobieraj.
Podkreślił, że drapieżnik na razie unika kontaktu z człowiekiem, ale może być groźny dla ludzi, kiedy poczuje się zagrożony - gdy ktoś np. zaskoczy go w pomieszczeniu albo wejdzie do jego legowiska.
mon/tr
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24