Warto było wejść w kryzys, warto było wywołać trudną, bolesną debatę, która wymagała kilku miesięcy fermentacji i znalazła rezultat we wspólnej deklaracji premierów - tak Bartosz Cichocki, wiceminister spraw zagranicznych i szef rządowego zespołu do spraw dialogu polsko-izraelskiego, komentował w czwartek przyjętą w środę nowelizację ustawy o IPN. Zapewnił, że jej kształt "na żadnym etapie nie był przedmiotem negocjacji z Izraelem".
Sejm w środę przyjął zmiany w noweli ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej zakładające odejście od przepisów karnych, a prezydent także w środę podpisał nowelę ustawy o IPN.
Nowelizacja uchyla artykuły: 55a, który grozi karami grzywny i więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu odpowiedzialności między innymi za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej, oraz artykuł 55b, który głosi, że przepisy karne mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu".
"Narracja historyczna, o której zawsze mówiła strona polska"
Odnosząc się do tych wydarzeń, wiceszef MSZ podkreślił, że świadczą one o tym, iż styczniowa nowelizacja ustawy o IPN, "była historyczną decyzją" i "wywołała dyskusję, która skończyła się tym, że Izrael zademonstrował w deklaracji swojego premiera tę samą narrację historyczną, o której od zawsze mówiła strona polska".
"Styczniowa nowelizacja spełniła swoje zadanie"
- Warto było wejść w kryzys, warto było wywołać trudną, bolesną debatę, która wymagała kilku miesięcy fermentacji i znalazła swój rezultat we wspólnej deklaracji premierów - przekonywał Bartosz Cichocki.
Jego zdaniem deklaracja ta będzie "najlepszą odpowiedzią na zjawisko, którego wyrazem jest pojawianie się w światowych mediach frazy "polskie obozy śmierci", na narrację, która rozmywa odpowiedzialność za II wojnę światową i Holokaust, i rozmywa różnicę między ofiarami a winowajcami".
Tym samym, jak ocenił dyplomata, "styczniowa nowelizacja spełniła swoje zadanie".
- Dobrze, że parlament Rzeczypospolitej i pan prezydent, wycofując paragrafy penalizujące kłamstwo o współudziale czy współodpowiedzialności Polski i narodu polskiego za Holokaust, stworzyli stronie izraelskiej możliwość wyjścia z tego kryzysu - zaznaczył.
Wiceminister zapewnił jednocześnie, że "na żadnym etapie" przedmiotem negocjacji między Polską a Izraelem nie był kształt ustanowionych zmian w przepisach.
- Jako przewodniczący zespołu powołanego przez premiera Morawieckiego tłumaczyłem w Jerozolimie i później w ramach kontaktów roboczych, z czego wynikają zapisy obowiązującego w Polsce prawa. Informowaliśmy również o przebiegu tej debaty polskich decydentów i parlament - wyjaśniał Cichocki.
- Natomiast decyzja o wycofaniu się z dwóch punktów styczniowej nowelizacji była wewnętrznym procesem politycznym w Polsce - dodał.
"Odwróciło uwagę od sedna sprawy"
Przyznał jednocześnie, że relacje i opinie formułowane przez MSZ mogły "w jakimś stopniu" sprzyjać temu procesowi.
- Postrzeganie styczniowej nowelizacji, a nie jej treść, odwróciło uwagę od sedna sprawy i politycy doszli do wniosku, że nie ma sensu, mówiąc kolokwialnie, kopać się z koniem, że skoro tak silna jest negatywna percepcja ustawy, to parlament wycofa te punkty zaciemniające jej istotę, jaką jest walka ze zniesławieniem dobrego imienia Polski i z fałszem historycznym. I to w ustawie pozostało - przyznał wiceszef resortu dyplomacji.
Cichocki zapytany, czy podejmowano analogiczne próby dialogu, czy też wypracowania wspólnej deklaracji na temat wspólnej historii Polski i Ukrainy, odpowiedział, że "niestety w tej chwili nawet na horyzoncie nie ma takiej możliwości".
- W dialogu ze stroną ukraińską tkwimy ciągle wokół administracyjnego zakazu na poszukiwania i ekshumacje. Ten zakaz demonstruje, jak bardzo różnią się nasze spojrzenia na prawdę historyczną - uzasadniał. Wyraził jednocześnie nadzieję, że deklaracja polsko-izraelska "podziała też w sposób konstruktywny na relacje polsko-ukraińskie".
Autor: akw//now / Źródło: PAP